Drugie życie książek i kiepski chłyt matertingowy

Dziś notka wyjątkowo późno, bo stwierdziłem, że muszę chwilę ochłonąć.
Byłem dziś na krakowskim 2 życiu książki organizowanym przez Bookeriadę. To świetna inicjatywa umożliwiająca wymianę książek, zarówno tych starszych jak i nowszych. Byłem pierwszy raz, zaniosłem dziesięć, przyniosłem pięć i z wymiany jestem bardzo zadowolony. Zakakujące może było tylko to, jak wielka potrzeba posiadania książek drzemie w narodzie, współwymieniający prawie mnie stratowali udając się po leżące na stole egzemplarze. Na szczęście obyło się bez łokci :) Organizacja samej wymiany bez zarzutu, pomysł bardzo dobry, zastrzeżeń brak. 
Wróciłem jednak do domu mocno poirytowany, poczułem się potraktowany jak idiota przez ludzi chcących podnieść liczbę wymienianych nowych książek. Jeśli ktoś z Bookeriady tu trafi i przeczyta to pewnie oberwę po głowie, ale cóż. Chciałem raz jeszcze podkreślić, że wymiana super, natomiast konkurs przed nią to był jakiś żart. 
Pierwsze dziesięć osób, które dotarło dziś na wymianę z 10 książkami miało otrzymać torbę z logo akcji wypchaną książkami. Wiadoma spraw chłyt matetringowy, trzy bonusowe książki otrzymane od organizatorów co prawda mało tą torbę wypychały, ale to jest dla mnie normalne, przecież ideą jest zwiększenie ilości książek do wymiany, a nie sponsorowanie przynoszących najwięcej. Ale kiedy zobaczyłem jakie książki są przygotowane do wyboru w tych ekstra pakietach to witki mi opadły, z trzydziestu tytułów ( 10 toreb po 3 książki w każdej ) znałem JEDNEGO autora, powtarzam JEDNEGO. I nie było to autor przesadnie atrakcyjny.
Tak więc szanowni twórcy wymiany, dziękuję wam pięknie za inicjatywę i świetną robotę jako wykonujecie. Ale dajcie sobie spokój z bonusami, bo trochę mało bonusowe są :(

A zdobyczny, całkiem udany stosik wygląda tak, tych trzech z torby jakoś nie mam ochoty fotografować.