Różne 

Prawdziwa autorska niespodzianka, czyli Marcin Mortka na chwilę wsiadł do Tramwaju :)

No to mam dla was świetną niespodziankę :)
Ten tydzień jest tygodniem specjalnym. Na jutro zaplanowałem przedpremierowe spotkanie z Tappim, Chichotkiem i pewną poduszką, a już dziś zapraszam na rozmowę z człowiekiem który stoi za tym wszystkim.
Przed wami Marcin Mortka, człowiek odpowiedzialny za pojawienie się na polskim rynku mnóstwa ciekawych książek :)
Witam serdecznie Panie Marcinie, cieszę się, że znalazł Pan chwilkę i był uprzejmy odpowiedzieć na kilka pytań. Zaczynamy!
    Czy jest jakieś pytanie zadawane często podczas wywiadów, którego serdecznie Pan nie lubi?
Jeszcze na takowe nie natrafiłem, ale za to istnieją pytania, które są dla mnie mało komfortowe – „Kiedy wreszcie powstanie xxx xxx?” Powinienem właściwie się cieszyć, że czytelnicy wiążą mnie z pewnymi tytułami i oczekują na ich kontynuacje, ale to, czy się za nie wezmę, nie zawsze zależy ode mnie. W większości przypadków to wydawnictwo decyduje o powstaniu kolejnej części cyklu, a ich decyzja uzależniona jest od reakcji rynku. W wielu przypadkach autor po prostu czeka na zielone światło, a to niestety mruga rzadko. Rynek wydawniczy to bardzo surowa pani.
    Pisze Pan książki dla dorosłych, dla dzieci, tłumaczy. Jak Pan znajduje na to wszystko czas? Czyżby klucz do alternatywnej rzeczywistości z innym przepływem czasu?
Nie, żadna tam alternatywna rzeczywistość. Nasza szara, polska, przaśna, ino uporządkowana. Odpowiedź jest bardzo prosta – staram się nie marnować ani chwili w ciągu dnia. Odstawiłem gry komputerowe wiele lat temu i nie oglądam telewizji, a za to nigdy, przenigdy nie rozstaję się z netbookiem i piszę zawsze, gdy mam choć parę chwil wolnego – w drodze do pracy, w przerwie między zajęciami, późnym wieczorem, gdy dzieci już zasypiają itp.
    Czy udaje się może znaleźć choć odrobinę czasu na czytanie? Jeśli tak to może Pan zdradzić co aktualnie czyta?
Czytam niewiele, o wiele mniej niż bym chciał. Za każdym razem, gdy łapię za książkę i rozsiadam się na kanapie, ze wszystkich stron opadają mnie wyrzuty sumienia, które szepczą, że powinienem właściwie coś napisać. W dziewięciu przypadkach na dziesięć słucham owych podszeptów i łapię za netbooka. Staram się jednakże czytać przynajmniej jedną ambitną pozycję na miesiąc i w tej chwili brnę przez „Kolebkę” Łysiaka`, jednego z moich ulubionych autorów. Ba, w ramach postanowień noworocznych sporządziłem „Listę Ksiąg Nakazanych”, która zawiera wszystkie pozycje, które znać powinienem. Zapytaj mnie pod koniec roku, czy mi się udało.
    Co było pierwsze? Zainteresowanie marynistyką, wikingami czy fantastyką?
Nie wiem. Ba, nie wiem nawet, skąd się w ogóle wzięły te zainteresowania, bo w moim domu nie czytało się prawie wcale, a fantastyka traktowana była jako coś niezrozumiałego, a przez to zbędnego. Pojawiły się w moim życiu wraz z kilogramami książkami przynoszonych z osiedlowej biblioteki. Czasem sobie myślę, że dobrze było wychowywać się w czasach dwóch kanałów telewizyjnych.
Jakich ma Pan ulubionych autorów? Jakieś propozycje do listy absolutnie powinniście przeczytać?
Książką mego życia jest bez wątpienia siedmioksiąg „Bolesław Chrobry” Gołubiewa, najdłuższa, najtrudniejsza, ale i najpiękniejsza pozycja, po jaką kiedykolwiek sięgnąłem. Bywa, że czasem zdejmuję któryś z tomów z półki – obojętnie który! – siadam i czytam. Wystarczy kilka chwil, bym wsiąkł w klimat bez reszty. Wysoko cenię też „Krzyżowców” Zofii Kossak-Szczuckiej i „Rudego Orma” Bergsona, często czytam Łysiaka, Kinga, Sapkowskiego, Forsytha…
    Najpierw był dłuższy, „monochromatyczny” Tappi, potem pojawił się krótszy, kolorowy. Skąd ta zmiana, lub może lepiej powiedzieć, takie uzupełnienie opowieści o nim?
Tappi „monochromatyczny” jest nieco zbyt trudny dla młodszych dzieci. Moja Pani Redaktor dała mi więc do zrozumienia, że Szepczący Las jest miejscem tak ciekawym, iż warto go otworzyć dla tych, którym wciąż czytają dorośli. :)
    Tappiego znam z dwóch kolorowych książek, tych dla młodszego czytelnika. Od początku mocno zaciekawiło mnie skąd się właściwie wziął Chichotek?
Nie pamiętam, szczerze powiedziawszy, ale tak to już jest z pisarzami. Niespodziewanie wskakuje coś do głowy i nim zdążę napisać kolejną stronę, już wiem, że owo coś zostanie ze mną na zawsze.
    Jakiś czas temu rozmawiałem na blogu z „mamą” Tappiego, czyli Martą Kurczewską. Jeśli można, to prosiłbym o ujawnienie jaki Marcin Mortka miał wpływ na ostateczny wygląd Tappiego.
Żaden. Zobaczyłem ilustracje, oniemiałem z zachwytu i poprosiłem Panią Redaktor, by nikt inny nigdy przenigdy nie narysował nawet kreski w książkach z Tappim.
    W zapowiedziach pojawiły się już trzy kolejne części Tappiego, może Pan zdradzić jeszcze jakieś plany na najbliższe miesiące?
Zimę i wiosnę wypełnią mi przekłady, ale pracuję również nad „Drogą pod pękniętym niebem” – kontynuacją „Domu” – oraz „Królewską Talią”, od dawna oczekiwanym powrotem do fantasy.
   Gdzie najlepiej się Panu pisze / tłumaczy? Jakieś specjalne miejsce w domu, przeznaczone tylko do tego?
Mam gabinet, ale rzadko spędzam w nim wiele czasu. Jeśli już jestem w domu, snuję się z miejsca na miejsce z netbookiem, tu napiszę zdanie, tam akapit i tak dalej. Mój proces twórczy to istne wariactwo.
    Większość pisarzy używa aktualnie do pracy komputera. Czy zdarza się Panu korzystać przy pracy z „tradycyjnych narzędzi” dedykowanych do pisania?
Z długopisu i kartki? Rzadko. Bardzo rzadko.
    A co z ebookami? Jaki ma Pan stosunek do książek elektronicznych? Czy ma to znaczenia czy książka jest na komputerze, czytniku czy lepiej aby była to klasyczna, papierowa ?
Jestem tradycjonalistą i książka bądź płyta ma dla mnie wartość sentymentalną. Lubię mieć, zbierać i kolekcjonować. Z tego właśnie względu e-book, pozbawiony owej fizyczności, nie jest dla mnie atrakcyjną formą. Wątpię, czy się kiedykolwiek przekonam do tej formy.
    Gdzie będzie można spotkać Marcina Mortkę w tym roku? Są już jakieś potwierdzone terminy spotkań, targi, konwenty?
Jestem człowiekiem zbyt rodzinnym i zbyt zapracowanym, by często wyjeżdżać na spotkania bądź konwenty. Na sto procent będę na Pyrkonie, a w lutym na konwencie w Gnieźnie i właściwie tylko to mogę obiecać.
    Na koniec moje pytanie firmowe, czyli jaki ma Pan stosunek do kotów?
Nie przeszkadzają mi zbytnio, ale prawdziwą miłością darzę psy.
 Dziękuję za rozmowę, życzę powodzenia w realizacji kolejnych projektów.

Powiązane posty

15 Thoughts to “Prawdziwa autorska niespodzianka, czyli Marcin Mortka na chwilę wsiadł do Tramwaju :)”

    1. No jakby nie patrzeć Marcin Mortka zna się na pisaniu :)

  1. Cieszy mnie zapowiedź kontynuacji „Domu pod Pękniętym Niebem”, aczkolwiek z większą niecierpliwością czekam na „Wyspy Plugawe” :)
    I, oczywiście, gratuluję wywiadu :)

    1. Dziękuję, jak będzie okazja to postaram się zapytać o Wyspy :)

    2. Będę niezmiernie wdzięczna za każdą informację ;)

  2. Moja prawie 6-letnia córka wchłonęła „monochromatyczne” części o Tappim bardzo chętnie. Na razie ja czytałem jej ale kto wie kiedy do nich wróci.

    Czekamy na ciąg dalszy bo wszystkie 4 części za nami.

    1. Mój 5 latek właśnie słucha tych mniej kolorowych. Wcześniej przeczytaliśmy przedpremierowo Tappi i poduszka dla Chichotka. Cudne, jutro notka :)

  3. Jeden z moich ulubionych współczesnych pisarzy fantastyki :) Żałuję, że nigdy nie spotkałem go osobiście, bo wydaje się, że mamy wiele wspólnego :) Cenię go nie tylko za jego (świetne) książki, ale także za te, które przetłumaczył. Mam tu głównie na myśli Demoniczny Cykl Bretta, który serdecznie polecam :)

    1. Demoniczny jest na półce, przeczytany :)

  4. Świetny wywiad i bardzo interesująca osoba, oby więcej takiej działalności „wywiadowczej” w Tramwaju :)

    1. Może się uda przygotować kolejna niespodziankę już wkrótce.

  5. Lubię te wywiady u Ciebie, można trochę do głowy pisarzowi zajrzeć. I ubolewam, że twórczość powyższego nie jest mi jeszcze znana.

    P.S. Przystojny facet! :)

    1. Co do twórczości zdecydowanie polecam, co do przystojności się nie wypowiem :)

  6. Świetny wywiad. Taki nie przegadany. No i przypomnieliście mi Gołubiewa, którego czytałem jak miałem kilkanaście lat. Czas odświeżyć dawne książkowe znajomości :-)