[Z zakurzonej półki] Skok przez życie…

Literatura biograficzna związana z życiem najpopularniejszych sportowców święci ostatnio wielkie triumfy. Istnieje szerokie grono odbiorców zainteresowanych tylko takimi książkami, a te zazwyczaj skupiają się na kulisach sukcesu gwiazd najbardziej obleganych dyscyplin. Zapytałem siebie, jak było kiedyś i z pomocą przyszły mi niemal zupełnie anonimowe dziś wspomnienia Walerego Brumela, tak żarliwie wychwalane i polecane przez moją mamę. Nazwisko nic mi nie mówiło, lekkoatletyka to w mojej wiedzy ciemna plama, a skok wzwyż pamiętałem tylko ze starych olimpijskich gier na NES-a. Nie odrobiłem więc lekcji z historii sportu. Mimo to…

„Pozostać sobą” to historia oparta na faktach z życia Walerego Brumela, radzieckiego skoczka wzwyż, którego zamiłowanie do lekkoatletyki ujawniło się już w wieku dwunastu lat. W książce poznajemy pierwszoosobowe wspomnienia dwóch postaci: Dimitrija Busłajewa i Stiepana Iljicza Kalinnikowa. Jaki jest związek między równomiernie przeplatającymi się losami tych dwóch panów? Busłajew to właśnie odpowiednik sportowca i autora wspomnień Brumela, Kalinnikow zaś jest powieściowym ekwiwalentem Gawriiła Ilizarowa – prowincjonalnego ortopedy, wynalazcy aparatu umożliwiającego wzrost kości przy rehabilitacji nawet o kilkanaście centymetrów. Przecinają się więc w naszej głowie dwie opowieści: historia życia i kariery – sportowej oraz lekarskiej – obiecującego lekkoatlety i podrzędnego medyka w ZSRR XX wieku. Jeden opisuje treningi pod okiem pierwszego trenera, wzloty i upadki oraz ciągłe pokonywanie swoich możliwości, drugi obrazowo relacjonuje własną rolę na wojnie, pierwszy gabinet lekarski i nieustępliwą walkę o zaakceptowanie nowoczesnej metody leczenia. Obu łączy hart ducha i konieczność ciągłego podnoszenia sobie poprzeczek przy jednoczesnym celu nadrzędnym – pozostaniu sobą.
Nietrudno się domyślić, że na pewnym etapie opowieści losy lekarza i sportowca zazębią się, zanim to jednak nastąpi, obcujemy z dwoma perfekcyjnie nakreślonymi życiorysami, które równie dobrze mogłyby tworzyć dwie autonomiczne książki, na których temat z przyjemnością napisałbym dwie różne recenzje. Przeskakiwanie z jednego otoczenia w drugie wcale nie sprawia wrażenia uciążliwego, nie istnieje tak częsty przy podobnych konstrukcjach powieściowych mankament, gdy jedna historia znacznie wyprzedza drugą i to do niej pędzimy przez słabsze „kawałki”. Taka fragmentaryczność nie wybija nas z rytmu, a nawet lepiej – dodaje książce uroku i niepowtarzalności.
Z jednej strony podczas lektury wpadłem w wir wielkiego świata sportu, wraz z bohaterem analizowałem tok każdych zawodów, opisy triumfalnych chwil podźwigały serce do gardła, polubiłem tego uzdolnionego chłopaka, dla którego żadna bariera nie stanowiła przeszkody. Kolejne wysokości, pokonywanie ich lub uleganie presji, gruntowna technika skoków, ale też gra nerwów i chwytów psychologicznych. Następne turnieje, olimpiada, wyzwania. I tak w kółko, a mimo to nie odczuwałem rutyny, a ciągłe napięcie, jak gdybym sam uczestniczył w opisanych wydarzeniach. Z drugiej strony praktyka medyczna, wieloletnie starania  i wreszcie własny ośrodek medyczny, opisy nieuleczalnych przypadków, literatura dialogu i emocji. Poznałem perypetie doktora na tle wydarzeń historycznych: drugiej wojny światowej, jej końca, śmierci Stalina. Żyłem poświęceniem wszystkiego nowej metodzie traumatologii, niesprawiedliwością otoczenia oraz tematem kalectwa i nadziei tlącej się w człowieku. Przebywanie drogi między dwoma końcami bogatego wachlarza emocji wzbogaci każdego, kto sięgnie po „Pozostać sobą”, choćby wzbraniał się przed „życiowymi opowieściami” każdą z kończyn.
Dodam jeszcze, że recenzowany tytuł to literatura iście sentencjonalna, motywująca, pełna życiowych, nienachalnych rad dotyczących sfery uczuć, opanowania i ważniejszych celów. Autorzy karmią nas raczej prostym przesłaniem, trochę w stylu amerykańskiego kina sportowego, ale przy towarzystwie całej fabuły jest ono o wiele bardziej znośne. Wiemy, że każda klęska czegoś uczy, a bariery istnieją tylko w naszej głowie, lecz gdy Busłajew zaczyna wdrażać w życie te zasady, my uczymy się ich na nowo. Sporą zasługę należy oddać idealnemu językowi opowieści. To rola przekładu Michała Jagiełły, którego wyczucie stylistyczne i siła plastycznych opisów co rusz zaskakiwały mnie swoją płynnością. Wizje niepokojących snów bohaterów biły onirycznym klimatem, a motywujące wątki czerpały garściami z retorycznych wskazówek. Takie książki po prostu chce się czytać!
W „Pozostać sobą” codzienny dramat niespodziewanie przeradza się w nieszczęście, kłopoty rodzinne schodzą z miejsca zabawnym anegdotom i prozie życia. Nieważne, że lekkoatletyka może być wam obojętna, a o skoku wzwyż słyszeliście tylko w opowieściach – tutaj ten sport stanie się waszym pierwszorzędnym zainteresowaniem, jak byście czytali o nim od zawsze, emocjonowali się każdym biciem rekordu. Nie mniej będziecie kibicować Kalinnikowi i jego lekarskiemu powołaniu. Książka was pochłonie i zaangażuje w każdym calu. I tylko żal, że taka literatura zginęła w niepamięci czytelników. Serdecznie polecam.

Podsumowanie:
Tytuł: Pozostać sobą
Autor: Walery Brumel, Aleksander Łapszyn
Wydawca: Iskry
Moja ocena: 8/10

Powiązane posty

5 Thoughts to “[Z zakurzonej półki] Skok przez życie…”

  1. Sądząc po okładce to nie młoda już pozycja, ale myślę, że odkrywanie ciekawej prozy wśród starszych publikacji to coś niezwykłego ;) Mnie intryguje ta książka ze względu na życiowe, ale nienachalne rady, o których piszesz. Przeszukam babciną biblioteczkę i kto wie, może znajdę tam tą lekturę :D

    1. z 1983 roku :) Też uważam, że odkrywanie takich zapomnianych cudeniek daje ogromną radość i właśnie w tym tkwi magia literatury. Niestety wydaje mi się, że książka może być trudno dostępna, sam kilka dni temu umieszczałem ją w bazie portalu lubimyczytać, ponieważ do tej pory nie było o niej informacji. Ale wszyscy wiemy, na jakie perełki można nieraz trafić w babcinych szpargałach, więc trzymam kciuki :D

    2. Uwielbiam takie starsze książki :) Ostatnio przeglądając z przyjaciółką kilka kartonów starych publikacji, kiedy jej siostra przeprowadzała się, znalazłam kilka niesamowitych pozycji, głównie historycznych i poszukiwanego przeze mnie od dawna Manteuffela :) Radość ogromna :)

      Myślę, że podczas szukania tej książki u babci, znajdę inne cudeńka :D

    3. Wyobrażam sobie tę radość, już sama myśl o kilku kartonach nieodkrytych książek powoduje uśmiech.
      Życzę samych udanych zdobyczy ;)

  2. […] Pozostać sobą „Pozostać sobą” to literatura iście sentencjonalna, motywująca, pełna życiowych, […]