Adrian (Secrus) 

„Demonolog” – Precz, demonie, od mojej córki!

demonologAutorzy tworzący literaturę grozy nie mają łatwego zadania. Ich praca sprowadza się do kilku głównych motywów, z których muszą wywodzić kolejne ścieżki fabularne, im bardziej pokrętne i rzadziej uczęszczane, tym lepiej. W wąskim zakresie tematycznym horroru niemal wszystko już się kiedyś pojawiło, należy więc opowiadać podobne historie tak, by wydawały się tętniące świeżością bądź na tyle angażowały czytelnika, aby ten w ogóle nie myślał o ich oryginalności. Opętanie i egzorcyzmy, nawiedzone „co tylko się da”, zombie i krwawe rzezie, studium obłędu oraz wędrówki w zaświaty – te elementy mają sens tylko w głowie autora, który potrafi przestraszyć, bawić się umysłem odbiorcy, autora wprawionego w sztuce kreowania lęku. Czy Andrew Pyper zalicza się do tych nielicznych?

David Ullman wykłada na Wydziale Literatury Anglojęzycznej Uniwersytetu Columbia. Specjalizuje się w wierzeniach religijnych i mitologii, ale sławę osiągnął dzięki pracom krytycznym omawiającym „Raj utracony” Johna Miltona. Żona go zdradza, z córką jest coś nie tak, a on odczuwa symptomy starzenia. Lubi wykładać i ma na uczelni oddaną przyjaciółkę. Dzień, który rozpoczyna akcję książki, staje się najgorszym w jego życiu. Przyjaciółka mówi, że jest chora na raka i zostało jej niewiele czasu, żona się wyprowadza, a Ullmana odwiedza w gabinecie nieznajoma, wychudzona kobieta i wręcza mu zaproszenie do Wenecji, voucher lotniczy oraz czek na zaliczkę pieniężną w zamian za drobne usługi z dziedziny demonologii. Ma zbadać pewne „zjawisko” i początkowo nawet beztroska wenecka przygoda z córką wydaje się zmierzać ku dobremu… Sam blurb jednak uprzedza, że wycieczka skończy się katastrofą, bo bohater przeżyje osobliwe, nie do końca realne zdarzenie, a chwilę potem jego córka zaginie, skacząc z dachu do Canal Grande, prawdopodobnie opanowana przez Nienazwanego, jednego z demonów zasiadających w miltonowskiej Radzie Stygijskiej. Samotny ojciec i niewierzący w Boga religioznawca przewartościuje swoje życie, by tylko, wędrując w rytmie znaków podsuwanych mu przez diabelskie siły, ocalić córkę i wyswobodzić ją z łańcuchów opętania.

„Demonolog” nie ma przerażać i zaskakiwać niespotykanymi rozwiązaniami, lecz zapewnić dobrą opowieść z dreszczykiem, podszytą elementami dramatu. Tekst na okładce przyrównujący dzieło Pypera do „Dziecka Rosemary” Polańskiego potraktowałem z dystansem, bo, mimo rozumienia praw reklamy, wychodzę z założenia, że mija się z celem stawianie książki przed oczekiwaniami, które w samym założeniu są trudne do zrealizowania. W największym skrócie „Demonolog” relacjonuje wędrówkę bohatera w stronę spotkania z demonem i w głąb samego siebie. Na kartach powieści obserwujemy bowiem postępujące opętanie: omamy, majaki, uczestniczenie w osobliwych sytuacjach, które za chwilę normalnieją, znaki dawane przez Nienazwanego językiem Miltona. To właśnie nagłe przechodzenie z poziomu świata rzeczywistego do przerażających wizji, które odsłaniają przed profesorem tajemniczych rozmówców oraz miejsca naznaczone piętnem okropnych masakr (martwe ciała bliźniaczek natchnione szatańskim wcieleniem, z których jedna za życia zabiła drugą, a potem popełniła samobójstwo) są najmocniejszą stroną powieści. Bohater podąża za znakami bez planu działania, poddaje się sugestiom szatana, który odebrał mu córkę, ucieka przed realnym tropicielem chcącym go zabić i odebrać ważne nagranie, odwiedza miejsca niedawnych katastrof, a wszystko po to, by doprowadzić do końca peregrynację ku odwróceniu złych zdarzeń. Dodam do tego, że Nienazwany kontaktuje się z Ullmanem wyłącznie za pomocą zmarłych, a opisy ich opętańczych czynności, obecności demonów, są takie, by wyobraźnia łatwo mogła je wytworzyć. To subtelna różnica między oddziaływaniem a straszeniem – „Demonolog” nie przeraża, choć przyznam, że przy jednym dialogu przeszły mi ciarki po plecach i ramionach. Punkt dla Pypera ;)

Książka ma też słabsze strony, które nie odpuszczają od początku powieści do samego jej końca. Przede wszystkim język i wydanie: w tekście nie brakuje irytujących powtórzeń, które wynikły z zaniedbań korektorskich, oraz kilku poważniejszych zgrzytów. Zdarza się, że autor nieprawidłowo miesza w jednym zdaniu czasy lub używa niepoprawnych form językowych, z czego wychodzą niezręczne zbitki słowne. Taka niedbałość zwraca uwagę, zwłaszcza że styl jest prosty i nastawiony na to, by kolejne rozdziały czytało się szybko i lekko, a takie błędy zatrzymują uwagę odbiorcy. Ponadto nie spodobało mi się, że pamiętnik pisany przez córkę głównego bohatera (nie wiem, ile może mieć lat, pewnie wczesne –naście, albo nawet nie…) charakteryzował się zbyt dojrzałym stylem i obfitował w aż nadto dorosłe myśli. Można oczywiście przyjąć tezę, że był sporządzany z ingerencją demona i to słowa bestii trafiały do pamiętnika, ale i tak odniosłem wrażenie, że coś tutaj nie grało. Warto też dodać, że „Demonolog” nie utrzymuje napięcia bez przerwy, lecz raczy czytelnika mocniejszymi zagraniami punktowo – trochę schematycznie. Odniosłem wrażenie, że autorowi nie udało się stworzyć na tyle udanej opowieści, by fabuła samoistnie podbijała atmosferę grozy, lecz musiał wtłaczać w bieg akcji mocniejsze fragmenty oderwane od całości. Poza tym jednak „Demonolog” naprawdę wciąga i oferuje satysfakcjonujące kilka godzin czytania, mimo braku fajerwerków, fanfar, petard fabularnych i wybuchowo przerażających scen.

Fani literatury grozy i tak sprawdzą, a niedzielnych odbiorców powinna zadowolić udana wariacja na temat demonów maści wszelakiej, opętania i tematyki wyprowadzanej z „Raju utraconego”. Coś, co czerpie z tego poematu, przy pierwszym kontakcie łatwo mogło się okazać religijnym bełkotem, na szczęście Andrew Pyper umiejętnie dozuje specjalistyczną wiedzę z tej dziedziny i wyjaśnia wyrwane z kontekstu interpretacje w jak najprostszy sposób. Horror powinien wprowadzać czytelnika w stan dyskomfortu lub chociaż umiejętnie przekazywać cierpienie bohaterów. „Demonolog” sprawnie wywiązuje się z tego założenia, bo możecie być pewni, że za cholerę nie chcielibyście znaleźć się w skórze Davida Ullmana.

Podsumowanie:
Tytuł:
Demonolog
Autor: Andrew Pyper
Wydawca: Zysk i S-ka 2014
Moja ocena: 6+/10

Powiązane posty

8 Thoughts to “„Demonolog” – Precz, demonie, od mojej córki!”

  1. Uwielbiam „Raj utracony” Miltona i już nawet sobie na Kindle’a ściągnęłam wersję specjalną, bo Amazon wypuścił wraz z pierwszym rozdziałem „Demonologa” właśnie :D I tak jak napisałeś – miłośnicy grozy i tak sprawdzą, a że jestem miłośniczką grozy + Miltona, to jest to łakomy dla mnie kąsek :) Brzmi godnie.

    1. Secrus

      Zatem życzę porywającej i jeżącej włos na karku lektury ;) Może odbierzesz miltonowskie wątki dokładniej niż ja, bo nie miałem jeszcze okazji szczegółowiej studiować tego dzieła. Z kolei czytałem w jednej opinii, że wątki z „Raju utraconego” w „Demonologu” to zaledwie podstawy, lekkie muśnięcie głębszej treści. Ale poczekam do sięgnięcia po Miltona, by zbadać ten temat, chyba że dowiem się znacznie szybciej, jeśli skrobniesz niebawem własną opinię :) Może książka nie pobije klasyków z „bezsennych śród”, ale tematycznie powinna tam pasować.

  2. A ja bym chciała grozę z fajerwerkami. Film mnie przestraszy byle czym. Wystarczy nieco głośniejsze „bu!”. W książce potrzebuję czegoś mocniejszego i nie bardzo wiem, gdzie tego czegoś szukać.

    1. Secrus

      O właśnie! Na tylnej okładce książki jest informacja, że Robert Zemeckis przeniesie niebawem „Demonologa” na ekrany kin :)

      Książki z wywoływaniem strachu mają więcej roboty niż filmy. Może „Ostatni pasażer” recenzowany ostatnio przez Oisaja przypadnie Ci do gustu? Właśnie czytam i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że działa mocniej niż „Demonolog”, ma swój klimat, którego oczekuję od książkowych horrorów. W innym wypadku polecam sięgnąć po klasykę – Grabiński, Poe… Oni wiedzieli, co się liczy w grozie pisanej i jak dotrzeć do czytelnika. W każdym razie wątpię, by przestraszenie się na poziomie tego, które może dostarczyć film, jest w przypadku książek w ogóle możliwe. Trzeba sobie pomagać odpowiednimi warunkami podczas czytania :) Ja już dawno straciłem nadzieję na lęk z prawdziwego zdarzenia, ale horrory wciąż uwielbiam.

  3. Skończyłam czytać tę książkę wczoraj (tj 14 sierpnia, bo spoglądając na godzinę, o której piszę ten komentarz wyglądałoby, że „wczoraj” to 15 sierpień ;) ). Nie rozpiszę się tu szeroko, jedynie zdradzę, że w pewnych kwestiach się z Tobą zgadzam. Dziś pojawi się u mnie recenzja tejże powieści, na którą serdecznie Cię zapraszam :)
    A odnośnie wieku Tess – ma 11 lat. Mnie jej dziennik nie dziwi – rodzina z problemami, mała jest wycofana, szybciej dorasta, więcej dostrzega, to i jej język oraz przemyślenia są bardziej dojrzałe :)

    1. Secrus

      Czyli w miarę się z tym wiekiem wstrzeliłem :) A co do dziennika – zapewne masz rację, ale i tak widziałbym ciut ingerencji ze strony demona, by jeszcze bardziej doprawić horrorem. Na bloga z przyjemnością zajrzę, by poznać Twoją pełną opinię :D

  4. […] prezentuje się nieziemsko :) Recenzja tutaj! „Demonolog” – Zysk i S-ka. Recenzja tutaj! „Mongoliada” – MAG. Pierwszy owoc naszej współpracy. Mam nadzieję, że szybko […]

Leave a Comment