Przeczytane 2015 

Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny – książka która wzbudziła mą zazdrość.

toskaniaToskania i Umbria. Przewodnik subiektywny to pierwsza od bardzo dawna książka, która wzbudziła moją zazdrość. Taką zazdrość wyjątkowo dużą, prymitywną i szczerą do bólu, tak po prostu. Kiedy po nią sięgnąłem trafiło mnie niczym grom z jasnego nieba.
Dlaczego? Bo też bym chciał tam być.

Anna Maria Goławska i Grzegorz Lindenberg od jakiegoś czasu, sądząc po ilości zebranych informacji całkiem długiego, prowadzą serwis www.toskania.org.pl. Opierając się na swoich doświadczeniach i pytaniach od czytelników strony zdecydowali się napisać książkę o krainie, którą ewidentnie uważają za swoje miejsce na ziemi, za miejsce na poły magiczne. No i tak powstał przewodnik subiektywny do cna, taki który nieco różni się od standardowych pozycji, bo gdzie indziej znajdziemy informacje, gdzie lody autorom smakują najbardziej, albo czy sens ma branie walizki z kółeczkami. Owszem jeśli nasz gust i gust twórców jest zupełnie inny, to trochę się zawiedziemy, ale myślę, że większość czytelników będzie zachwycona.

Książka została podzielona na dwie części. W pierwszej znajdziemy coś na kształt wprowadzenia, informacje skąd w ogóle wziął się pomysł, co pozwoliło autorom na to, żeby w ogóle powstała, wyjaśniają też czytelnikowi, czy może im wierzyć, bo przecież z całą pewnością znaleźliby się specjaliści, którzy próbowaliby napisać coś podobnego po dwutygodniowym pobycie na zbieraniu truskawek pod Livorno. Spokojnie, da się odczuć, że wiedzą o czym piszą. Przybliżają region, swoje ulubione miejsca, a potem przechodzą do zwiedzania pełną parą. Omawiają po kolei interesujące ich zdaniem miejscowości, piszą nie tylko o suchych faktach, czy zabytkach jakie warto odwiedzić, ale także dzielą się swoimi, subiektywnymi przecież, wrażeniami z nimi związanymi. Okazuje się na przykład, że Florencję warto sobie dawkować, bo przy jednorazowej wizycie może okazać się zbyt przytłaczająca, nawet jeśli zdecydujemy się od razu na dłuższy pobyt. I tak po kolei, nie tylko o Toskanii, ale oczywiście też o Umbrii, choć tutaj przyznam szczerze, że jest jej jakby nieco mniej, to ten większy region gra pierwsze skrzypce w przewodniku. Całość podobała mi się nad wyraz, zdjęcia też robią mnóstwo dobrego, są naprawdę klimatyczne. Warto również dodać, że to kolejna, już bodajże piąta edycja przewodnika, podejrzewam że wiąże się to nie tylko z jakimś widzi misie autorów, ale przede wszystkim z aktualizacją miejsc wartych odwiedzenia.

A teraz kilka słów na temat tego, skąd moja zazdrość. Na samym początku pojawia się cytat z wydanej w 1906 roku we Lwowie książki Cztery tygodnie we Włoszech. Przewodnik podróży

Najmniej zamożny człowiek powinien tyle sobie zaoszczędzić, aby choć raz w życiu odbyć wycieczkę do Włoch, jako do kolebki naszej cywilizacji chrześcijańskiej.

I cały czas przy czytaniu miałem go w głowie, bo im dalej, tym moje pragnienie pojechania do Toskanii rosło. Kocham książkowe Włochy, zwłaszcza południowe, które możemy poznać w książkach Andrei Camilleriego o przygodach komisarza Montalbano, z chęcią bym się do nich wybrał. Teraz kiedy przeczytałem ten przewodnik wybrałbym się też do Toskanii, ale wszystko wskazuje na to, że będę musiał jeszcze trochę poczekać. A z tego czekania może mi niestety wyjść tylko to, że cała Toskania i Sycylia zupełnie się skomercjalizują i nie będzie szans na spokojnych, otwartych i ciekawych turysty mieszkańców, a bez tego te krainy z pewnością sporo stracą. I ja zazdroszczę autorom właśnie tego, że zdążyli tam być zanim za wszystko trzeba płacić, zanim zaczęto rozdeptywać każdy skrawek Sieny i zanim wieża w Pizie została całkowicie obfotografowana w każdej możliwej konfiguracji.

Informacja tramwajowa
Czytać, smakować, zachwycać się i marzyć. Najlepiej w jakimś florenckim tramwaju, jeśli i tam jeżdżą. :)

Podsumowanie:
Tytuł: Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny
Autor: Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindenberg
Wydawca: Wydawnictwo Italianna
Do tramwaju: jak najbardziej
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

7 Thoughts to “Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny – książka która wzbudziła mą zazdrość.”

  1. Te krainy już się skomercjalizowały tak, że jeżdżenie tam mija się dla mnie z celem. No chyba, że by się miało tam chałupę, w której można by się zaszyć. I mnie zżerała zazdrość, jak tam byłam, że niektórzy właśnie mają…

    1. Janek

      Ale chyba jeszcze coś idzie z tej krainy wycisnąć :)

  2. Jeżdżę do Toskanii regularnie i nie uważam, żeby się skomercjalizowała, cokolwiek to zresztą znaczy. Jeżdżę poza sezonem, zatrzymuję się na wsi, czasem w małym miasteczku, czasem w domu pośrodku pól. Innych turystów widuję, owszem, ale nie w przesadnych ilościach, i to tylko w bardziej znanych miasteczkach typu Pienza czy Montepulciano. Inne miejscowości są równie urocze, ale na pewno nie zadeptane. Ok, Florencję i Sienę raczej omijam – Sienę odwiedzam zwykle na jeden dzień, bo kocham sieneńską sztukę, ale ten jeden dzień wystarczy. Włócząc się małymi miasteczkami, odwiedzając klasztory i wiejskie targowiska (np. rok temu trafiliśmy na święto karczocha w pewnym ślicznym miasteczku), nie odczuwam tego, żeby to była skomercjalizowana kraina. Polecam więc jednak się wybrać, bo to jedno z piękniejszych miejsc świata jest :) Tylko raczej poza sezonem, bo latem pewnie jest faktycznie koszmarnie…

    1. Ooo… Dobrze wiedzieć. Być może za jakiś czas będę miała do Ciebie kilka pytań. ;)

      A co do samej książki, to na mojej liście tytułów do przeczytania jest na wysokiej pozycji. Po Andaluzji i Lizbonie, to chyba trzecie miejsce w Europie, które chciałabym zwiedzić w możliwie najbliższym czasie.

    2. Janek

      Zaczynamy kombinować z tym majem :)

  3. Czytałam! http://mcagnes.blogspot.com/2014/03/toskania-i-umbria-przewodnik.html
    I co, wydłubałam sobie z niego tylko Madonny! Dla każdego coś odpowiedniego :)

Leave a Comment