Książka Przeczytane 2016 

Pierwszy dzień wiosny, czyli mocno zgrzytnęło

pierwszyJa lubię pisarzy zza naszej wschodniej granicy, lubię ich kryminały, fantastykę, zarówno w odmianie fantasy, jak i twardej SF. Odpowiada mi sposób pisania i budowania fabuły, lubię to, w jaki sposób konstruują swoich bohaterów. A jeśli idzie o melodię języka, to wręcz ich kocham.

O Pierwszym dniu wiosny nie jestem jednak w stanie napisać wiele pozytywnego, właściwie nic poza tym, że momentami czyta się dobrze, lekko i z zainteresowaniem. Niestety momenty te są dość krótkie. Po pierwszej części liczyłem na więcej, autorka stworzyła ciekawy świat, z sympatycznymi bohaterami i sporą gamą możliwości, jeśli chodzi o poprowadzenie fabuły. Naprawdę zapowiadało się nieźle, była szansa na interesujące czytadło, które choć napisane bez przesadnych ambicji, to jednak mogło dać przyjemność przy okazji kolejnych tomów.

Niestety coś mocno poszło nie tak, bo tym razem na blisko pięciuset stronach dostaliśmy naprawdę niewiele. Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy zdecydowanie niewiele wnoszą do tej historii, całą akcję można właściwie streścić w trzech zdaniach, a potencjał pomieszania światów jest zupełnie niewykorzystany. Użycie lasera w pewnym starciu to jednak trochę za mało, żeby zaciekawić i zaskoczyć czytelnika. Autorka chwilami próbuje być tajemnicza, rzuca sugestie, że przynajmniej dwie osoby nie są tymi, za kogo ich bierzemy, ale ja tego nie kupuję, wypada to strasznie nieprzekonująco. Historia drepcze w miejscu i jedyną jej zaletą jest  pojawiający się momentami humor. A żeby jeszcze było bardziej „zaskakująco”, to niektórzy nowi bohaterowie, nie wiedzieć czemu, każą się nazywać innymi imionami niż te, jakie noszą w rzeczywistości – jakieś takie dziwactwo. Właściwie można by było odrobinę skrócić pierwszy tom, dołożyć z 50 stron z drugiego i z obu zrobić jedną, dużo ciekawsza książkę.

Przyznam szczerze, że to jak na razie największy zawód w tym roku, zupełnie zmarnowana szansa na świetne czytadło. Przegadana i nużąca książka, która zupełnie nie daje frajdy podczas lektury.

Informacja tramwajowa
Można, ale po co ? :(

Podsumowanie:
Tytuł: Pierwszy dzień wiosny
Autor: Oksana Pankiejewa
Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
Wydawca: Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Do tramwaju:
można, tylko po co
Ocena czytadłowa: 3/6
Ocena bezludnowyspowa: 1/6

Powiązane posty

6 Thoughts to “Pierwszy dzień wiosny, czyli mocno zgrzytnęło”

  1. O książce nawet nie słyszałam, teraz usłyszałam i wiem, ze już nie zawrę z nią znajomości ;)

    1. Janek

      Najbardziej irytujące jest to, że jedynka była niezła :/

  2. Bałam się, że będę w swojej opinii osamotniona :) Tom pierwszy był naprawdę fajnie napisany i czekałam na kontynuację z niecierpliwością, a tu … szału zdecydowanie nie było. A szkoda. Przeczytam jeszcze tom trzeci, ale już bez entuzjazmu.

    1. Janek

      Niestety nie jesteś osamotniona. w tym tomie dzieje się naprawdę niewiele, a stron jest całkiem sporo :(

  3. Szkoda, że tak nisko oceniasz. W niedługim czasie zabieram się za ten tytuł i nastawiałam się na wciągającą lekturę.

    1. Janek

      Sprawdzisz i zobaczysz:)

Leave a Comment