Czytam synkowi Książka 

Jedenastka Kłapząba, czyli piłkarskie szaleństwo !

klapJuż za chwileczkę, już za momencik piłkarskie szaleństwo zacznie się kręcić. Na francuskie boiska wybiegną współcześni gladiatorzy, a ogromna cześć naszego społeczeństwa zastygnie z oczami utkwionymi w telewizorach. Piłka nożna budzi ogromne namiętności, generuje kosmiczne zyski, a najlepszych graczy kreuje na postacie bliskie bogom.

Czasem można spotkać się z opinią, że takie podejście, zwłaszcza biznesowe, to wyłącznie współczesny pomysł. Jeśli chodzi o pieniądze to na pewno, ale piłka nożna budziła kosmiczne zainteresowanie już od dawien dawna. Świetnym przykładem jest wydana niedawno przez wydawnictwo Stara Szkoła Jedenastka Kłapząba, książka skierowana co prawda przede wszystkim do dzieci, ale według mnie interesująca również dla dorosłego czytelnika.

Ostatnio zacząłem nieco uważniej dobierać lektury, bacznie sprawdzam, czy nie czeka na mnie jakiś kosmiczny gniot. Nauczyłem się też sztuki, która przez wiele lat była dla mnie nieosiągalna. Jeśli książka jest kiepska, to nie kończę, rzucam w kąt i odpuszczam, szkoda mi czasu na czytanie czegoś, co nie sprawia mi frajdy. Książka Eduarda Bassa należy do tych doczytanych do końca z przyjemnością.
Nie znam za dobrze literatury czeskiej, kojarzę właściwie tylko dobrego wojaka Szwejka, a w dzieciństwie zdarzyło mi się czytać co nieco o przygodach Rumcajsa, to właściwie tyle. Po Jedenastkę… sięgnąłem zatem właściwie bez jakichkolwiek oczekiwań. Okazało się, że mimo upływu lat, minęło prawie 100 od jej wydania, książka okazała się być bardzo przyjemną, lekką lekturą. Wygląda na to, że już wtedy, na początku dwudziestego wieku, piłka nożna budziła ogromne namiętności i zainteresowanie. Owszem Bass z pewnością nagina sporo faktów, tworząc tę historię dla dzieci, australijski futbol wszak nigdy nie należał do najlepszych na świecie, ale przecież i dziś Barcelona ma świetnych piłkarzy. To znakomita bajka o potrzebie wytrwałości, o wspólnym działaniu, pełna uśmiechu i wiary w sport opowiastka o chłopakach z niewielkiej wsi którzy podbili świat.

Jeśli chodzi o moich domowych młodych czytelników Starszy oczywiście jest już na ksiązkę za stary i jego pragmatyzm nastolatka nie pozwoli mu docenić walorów Jedenastki…, umysły ścisłe muszą dojrzeć do odbioru takiej poetyki. Co do Młodszego, to poczekamy z lekturą, aż skończy się Euro, znając jego kibicowskie zapędy pewnie będzie oglądał, potem odgrywał to co zobaczy, sam jeden zastąpi 22 zawodników. Po finale turniej powstanie zatem pustka do wypełnienie, w która świetnie wpisze się ta książka.

Jeśli chodzi o język i sposób opowiadania tej historii, to Jedenastka Kłapząba zupełnie się nie zestarzała, owszem, może postrzeganie ludności tubylczej w rejonie Pacyfiku nieco odbiega od aktualnie przyjętych standardów, ale co tam, u doktora Dolittle którego uwielbiałem było podobnie, takie czasy. Poza tym wszystko jest jak trzeba.
Polecam dla dzieciaków na co dzień, a dla starszych w chwilach zwątpienia, nostalgii, czy smutku, spisze się wtedy świetnie. Zwłaszcza jak nie wyjdziemy z grupy we Francji ;)

Informacja tramwajowa
Można spokojnie zabrać ze sobą na krótką i dłuższą podróż, czyta się lekko, wciąga i bawi. I jest na tyle sympatyczną lekturą, że jeśli przeczytacie sami w tramwaju, to potem i tak bedzie frajda przy czytaniu z dziećmi przed snem.

Podsumowanie:
Tytuł: Jedenastka Kłapząba
Autor: Eduard Bass
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Wydawca: Stara Szkoła
Do tramwaju:
tak
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

2 Thoughts to “Jedenastka Kłapząba, czyli piłkarskie szaleństwo !”

  1. Ostatnio musiałam kupić książki na prezent dla dzieciaków. Gdybym wiedziała wcześniej o tej książce, to znalazłaby się w paczce prezentowej od cioci ;) Ale w sumie nic straconego. Przecież okazji do prezentowania książek jest sporo! :)

    1. Janek

      A ta warta uwagi jest, mocno w starym stylu jeśli chodzi o końcówkę, ale broni się jako całość.