Książka Przeczytane 2016 

Smocze koncerze, czyli cud, miód i orzeszki

smoczeTym razem jestem całkowicie tendencyjny, nieobiektywny i absolutnie zachwycony, ale co tam!

Za czasów Jana III Sobieskiego, jeszcze zanim wtłukliśmy Turkom pod Wiedniem w biedniejszej dzielnicy Stambułu stało się coś dziwnego. Pojawiła się jakaś brama przez którą na pozór nic nie przeszło, tylko powietrze trochę migotało w jej pobliżu, a ludzie zaczęli dziwnie się w jej okolicy zachowywać. A potem się zaczęło! Pojawili się diabelnie silni opętani, którzy zaczęli przejmować coraz większe kawałki miasta, ściągać niewolników, z których dziwni ludzie-pająki zaczęli budować coś nazywane bioprocesorem. Pożary, chaos, coraz więcej dziwnych indywiduów, ataki na Turków stawały się bardziej intensywne, sytuacja wyglądała coraz gorzej.

Tak się złożyło, że przebywała wtedy w mieście spora grupa polskich posłów wspieranych przez oddział husarzy i towarzyszy pancernych. To właśnie im jako jedynym uda się wyrwać z miasta przejmowanego powoli przez kosmicznego najeźdźcę zwanego Wielojaźnią i to oni pokazali jak można zrobić krzywdę tej opartej na zmaterializowanych danych piekielnie niebezpiecznej sile.

Jakiś czas temu na polskim rynku był sobie taki wydawca jak ISA, który serwował swoim czytelnikom mnóstwo książek autorstwa Johna Ringo, Erica Flinta, czy trochę tych nieco mniej znanych książek Dawida Webera. Były to tytuły z nurtu tak zwanej fantastyki militarnej, w których najistotniejszym elementem były wątki związane z walką, z konfrontacją ludzi z obcymi. Te tytuły, które najbardziej przypadły mi wtedy do gustu napisał John Ringo, jego bohaterowie, najczęściej amerykańscy marines, spuszczali z ogromnym trudem, ale zawsze skutecznie, najnormalniejszy wpierdol obcym najeźdźcom. Wszystkie jego książki charakteryzowała ogromna dynamika, świetnie poprowadzona fabuła i pojawiające się momentami dziury logiczne, które to przykrywała całkowicie przyjemność czytania. Zawsze podczas lektury ubolewałem jednak, że we wszystkim co dane było mi przeczytać tymi żołnierzami, którzy robili kosmitom kuku, byli Amerykanie.

ISY już nie ma, ale jest Andrzej W. Sawicki, facet który za sprawą Smoczych koncerzy sprawił mi gigantyczną frajdę. Wziął wszystko co dobre w fantastyce militarnej, dołożył pewną dawkę realiów historycznych i w to wszystko wsadził husarię, to najbardziej polskie wojsko. I to właśnie oni zrobili kosmitom w Stambule pierwsza jatkę, to ci kolesie ze skrzydłami na ramionach przespacerowali się po nich jak chcieli. Ależ to sie dobrze czytało !

Ja jestem zachwycony, to jest znakomicie napisane, z pomysłem z wykorzystaniem opisanych w posłowiu faktów, ale jednocześnie bez wybielania polskiej szlachty. Panowie magnaci kłócą się z królem, który choć jest szczwanym lisem to jednak swoje wady ma. Aliens versus Husaria okazuje się znakomita lekturą.

Nie będę wam jednak ściemniał, że to jest jakieś cudowne arcydzieło, wysublimowana intelektualnie fantastyka z wysokiej półki, co to, to nie. To jest czytadło na poziomie mistrzowskim, w którym dynamiczna akcja jest w stanie  zrekompensować wszystkie niedociągnięcia, nawet jeśli spotkacie jakieś, to i tak nie zwrócicie na nie uwagi. :) Szkoda może tylko odrobinę, że nie obyło się bez sprzymierzonego z polakami Turko-Obcego ale rozumiem zamysł autora, ten zabieg nieco uwiarygadnia tę opowieść. Czekam na dalszy ciąg, ale jednocześnie nie czaruję, że będę tę książkę czytał wielokrotnie.

Informacja tramwajowa
Jeśli jeździcie do pętli to jak najbardziej, nawet jeśli was wciągnie nie będzie problemu. W innym przypadku uważajcie pomiędzy przystankami :)

Podsumowanie:
Tytuł: Smocze koncerze
Autor: Andrzej W. Sawicki
Wydawca: Wydawnictwo Rebis
Do tramwaju:
też
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 1/6

Powiązane posty

5 Thoughts to “Smocze koncerze, czyli cud, miód i orzeszki”

  1. To mnie w sumie przekonałeś, żeby nie sięgać. Jakkolwiek po „Aposiopesis” mam bardzo dobre doświadczenia z autorem, to fantastyka militarystyczna zupełnie mnie nie interesuje.;)

    1. Janek

      Ej, no weź, czyta się naprawdę świetnie :)

  2. Brzmi fantastycznie – czasem bardzo potrzebne są takie książki!

    1. Janek

      Ja byłem zachwycony, jakbym miał chwilkę czasu więcej poszłaby w jeden dzień :)
      I tak , jest smok i mająca prawie że magiczne właściwości smocza krew :)

      1. Oj, to muszę. W sam raz na wakacje :)

Leave a Comment