Książka Przeczytane 2016 

Grzech nasz codzienny, czyli obojętność

grzech

Kocham Dominika Dana coraz bardziej, to kolejny jego kryminał, który okazał się lekturą naprawdę z wysokiej półki. Trup jest tylko jeden, ale za to wstrząsający, bo jego śmierć była zupełnie, ale to zupełnie niepotrzebna. wystarczył jeden telefon, aby jej uniknąć. Autor stworzył świetną historię kryminalną, wyjaśnienie zagadki zajmuje jego policjantom dość sporo czasu, wątki się gmatwają, a wpuszczanie w maliny czytelnika wychodzi mu znakomicie. Miałem wspomnieć, który fałszywy trop podobał mi się najbardziej, ale byłoby to nie fair w stosunku do Was. Istotne jest to, że wszystkie pięknie się przeplatają, wszystkie w pewnym momencie wydają się jednakowo prawdopodobne. Dan przyłożył się do tego znakomicie.

Pomysł na podzielenie akcji na dwie linie czasowe to częsty zabieg w kryminałach. Widzimy co dzieje się po zbrodni i to, co do niej doprowadziło. Z wykonaniem jest czasem różnie, ale i to słowackiemu autorowi wyszło znakomicie. Dawkuje informacje z wyczuciem, w żadnym momencie wątki się nie wyprzedzają, to co wie czytelnik, wiedzą też policjanci.

Element, który współcześnie bardzo często staje się przyczyną sukcesu kryminału, czyli obyczajowe tło , jest napisany na standardowym Danowym poziomie, czyli bardzo dobrze. Postacie są sprawnie wprowadzane, sensownie napisane, a ekipa wydziału zabójstw ze swoim zaskakującym poczuciem humoru wypada bardzo wiarygodnie. Tylko dystans do tego co robią pozwala im sprawnie działać.

Najważniejsza jednak w tej książce jest obojętność, nasz grzech codzienny. Autor opisuje ją piekielnie beznamiętnie, nie moralizuje. Ale w piekielnie nieprzyjemny dla czytelnika sposób pokazuje, jak niewiele czasem potrzeba zaangażowania, aby uratować komuś życie. Niestety, nie czarujmy się, wielu z nas pozostaje obojętnym, odwraca wzrok i pędzi dalej. I często nawet nie chodzi tu o to, ze jesteśmy zajęci swoimi sprawami, po prostu wolimy nie widzieć. Ta obojętność u Dominika Dana jest dla mnie dużo bardziej przerażająca niż psychopaci u niektórych skandynawskich mistrzów.

Na koniec małe marudzenie. Książkę czyta się inaczej niż dotychczasowe tomy o przygodach Krauza i ekipy. Na początku nie wiedziałem w czym rzecz, ale zerknąłem na pierwszą stronę i mnie olśniło. Zmienił się tłumacz, a co za tym idzie zmienił się nieco rytm języka. Po jakiejś jednaj trzeciej udało mi się przestawić, ale początek szedł nieco opornie.

Informacja tramwajowa
To z jednej strony najzabawniejsza, bo pełna humorystycznych dialogów część, więc trzeba z tym uważać. Z drugiej strony są dwie sceny przy których co wrażliwsze  czytelniczki, wrażliwsi czytelnicy mogą się popłakać. Wychodzi zatem, ze niezależnie od tego, czy łatwo was rozbawić, czy też prosto zasmucić, to jednak chyba lepiej czytać w domu.

Podsumowanie:
Tytuł: Grzech nasz codzienny
Autor: Dominik Dán
Tłumaczenie: Małgorzata Brzozowska
Wydawca: Media Rodzina
Do tramwaju: może jednak nie
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6

Powiązane posty

2 Thoughts to “Grzech nasz codzienny, czyli obojętność”

  1. Aga

    Mam już tę książkę, ale wciąż odkładam jej czytanie. Chciałabym się delektować lekturą, więc niech poczeka jeszcze trochę. O ile dobrze kojarzę, to u Ciebie przeczytałam po raz pierwszy o Dominiku Danie i to dzięki Tobie pokochałam autora. Uwielbiam jego precyzję, pomysły, praktyczny realizm i czasem szorstkie poczucie humoru. Ciekawe, czy zmiana tłumacza i u mnie zmieni odbiór.

    1. Janek

      Cieszę się, bardzo mi miło!
      A co do książki, to fabularnie jest chyba najlepsza z wydanych w Polsce, trochę szkoda, że następna dopiero w przyszłym roku.

Leave a Comment