Książka Przeczytane 2016 

Czerwień, czyli tytanowe nogi i Bóg w głowie

czerwien

Porucznik James Shelley to facet, któremu objawia się bóg, a przynajmniej tak na temat jego intuicji, sposobu w jaki wyczuwa niebezpieczeństwo, żartują żołnierze, z którymi przyszło mu służyć. Kiedy nadszedł w końcu ten dzień, że James posłuchał swojego wewnętrznego głosu zbyt powoli, to najnormalniej w świecie urwało mu nogi. Z siłą wyższą nie ma co próbować kombinować, zdecydowanie.

Tak zaczyna się ta historia, a ja kolejny raz napiszę, że jedynym nurtem science fiction, w którym jeszcze się coś dzieje, jest fantastyka militarna. To, że coś się dzieje, nie oznacza oczywiście, że dzieje się zawsze dobrze, ale w przypadku Czerwieni było zaskakująco ciekawie.
Punktem wyjścia jest wojna, a właściwie sposób jej prowadzenia i sposób szkolenia żołnierzy w niezbyt odległej ziemskiej przeszłości. Linda Nagata nie owija w bawełnę: wojna to interes i jak każde przedsięwzięcie biznesowe musi przede wszystkim przynosić zyski, a najwięcej do powiedzenia mają tutaj nie generałowie, a PW, czyli Przedsiębiorcy Wojenni. Cała fabuła związana jest z porucznikiem Jamesem Shelleyem, jego przedziwnymi, wręcz zahaczającymi o prekognicję, przeczuciami i z Czerwienią. Czym jest to ostatnie, tego nie wie do końca nikt, ale są pewne pomysły.

Nagata pisze o sprawach, które pojawiały się już w fantastyce wielokrotnie, o sprzęganiu ludzi i maszyn, o łączeniu organizmów biologicznych z elektroniką, o neurowspomagaczach i nowoczesnej wojnie. O tym, jak za jej sprawą zmieniają się ludzie i jak technologia zmienia sposoby prowadzenia walki. Pisze jednak w sposób naprawdę interesujący, bardzo udanie balansuje pomiędzy dynamiczną akcją a filozofią, pytaniami o społeczeństwo i o wpływ komputeryzacji na świat, a właściwie na ludzkie postrzeganie świata. Nawet istotniejsze jest to drugie, to, jak widzimy otaczającą rzeczywistość przez pryzmat komputerów, przez to, co serwuje ludziom globalna sieć po odfiltrowaniu tego, co z jakiegoś powodu niekoniecznie chciałaby nam pokazać. Nie czarujmy się, wszyscy korzystający z internetu już tego doświadczyli, przecież jeśli wpiszecie w wyszukiwarkę nazwę jakiegoś produktu, to wkrótce w reklamach właśnie on będzie promowany.

Czerwień to udana propozycja dla lubiących fantastykę, przy której można tez nieco pomyśleć, a Nagata, choć poskładała stare kocki we wzór na początku dość oczywisty, to w pewnym momencie zaczęła nieźle kombinować i odsłaniać przed czytelnikami nowe możliwości. Choć opowieść o wojskowych nie jest odkrywcza, to jednak czyta się znakomicie i daje bardzo ciekawy pomysł na to, co może stać się przyczyną nowych konfliktów.

Informacja tramwajowa
Można. Książka niezbyt gruba, łatwa do wzięcia ze sobą, wciągająca i choć daje do myślenia, to czyta się szybko. Przy przesiadce nie ma problemów z powrotem do świata wykreowanego przez Nagatę i tylko końcówka może stanowić pewien problem w tramwaju. Trzyma w napięciu i trudno się oderwać, można przejechać kilka przystanków.

Podsumowanie:
Tytuł: Czerwień
Autor: Linda Nagata
Tłumaczenie: Mirosław P. Jabłoński
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Do tramwaju: też
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

2 Thoughts to “Czerwień, czyli tytanowe nogi i Bóg w głowie”

  1. Czyli się podobało – w takim razie dobrą ksiażkę nie tylko w mojej opinii objąłem swoim patronatem :)
    Ciekawi mnie dalszy ciąg, czy nie będzie za dużo polityki, przepychanek a wątek militarny nie zejdzie na dalszy plan, ale to zobaczymy – oby szybko :)

Leave a Comment