Książka Przeczytane 2016 

Dziki łabędź i inne baśnie, czyli mistrzowska przewrotność

Baśnie fascynują czytelników od lat, te z 1001 nocy, te Braci Grimm, czy te Andersena to prawdziwa kopalnia dla popkultury. Zbiór opowiadań Michaela Cunninghama nimi inspirowanych, który został  właśnie wydany przez Rebis, okazał się nad podziw interesujący i pomysłowy.

Dziki łabędź… to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, który uważany jest za jednego z najciekawszych pisarzy amerykańskich i po lekturze muszę przyznać, że są ku temu powody. Cunningham wziął na warsztat kilka najpopularniejszych baśniowych historii i opowiedział je w bardzo odświeżający i nowoczesny sposób. Wiem, że takie próby były już wielokrotnie podejmowane, ale to co on zrobił jest naprawdę nieoczywiste, zaskakujące i przewrotne. Czasem jest to jego własna wersja znanej bajki, a czasem decyduje się na próbę opowiedzenia tego, co mogło wydarzyć się po tym, jak zobaczyliśmy napisy końcowe i ściemę w stylu, …a potem żyli długo i szczęśliwie…
Nie oszukujmy się, to prawie nigdy tak się nie kończy. Jakież bowiem życie może wieść facet któremu w odróżnieniu od pozostałych braci zostało jedno skrzydło zamiast ręki? Choć i tutaj autor okazał sporo sprytu i napisał własną wersję czegoś, co może trwać Długo/szczęśliwie.

W tej niewielkiej książeczce znajdziemy jeszcze takie perełki jak pytanie kto tak naprawdę było ofiarą, czy Jaś z Małgosią, czy może Baba Jaga, chwilę na zastanowienie, czy aby Jaś od ziaren fasoli nie był aby po prostu patentowanym idiotą, co stało się z włosami Roszpunki i jeszcze kilka innych. Ostrzeżenie Cuninghama, żeby uważnie przemyśleć, jakie mogą być konsekwencje naszych życzeń powoduje ciarki na plecach, a zakończenie historii Pięknej i Bestii wprawia w osłupienie. Książę który uratował Śnieżkę na to natomiast prawdziwy…,  zresztą sprawdźcie sami ;)

Czyta się to błyskawicznie, historie opowiadane są z rożnych perspektyw, autor uwypukla te aspekty które powodują, że stare baśnie dają się na nowo odkrywać. Właściwie przeciętna jest tylko opowieść o karle, który pomógł młynarzównie uprząść złoto ze słomy, ale może akurat wam spodoba się jego pointa? Tym razem to nie chwyt marketingowy, naprawdę żałuję, że się tak szybko skończył mi się ten zbiorek.

Dodatkowym bonusem są ilustracje Yuko Shimizu, idealnie wpisują się w klimat jaki zbudował autor, a planszę z uskrzydlonym księciem chętnie bym sobie powiesił na ścianie.

Informacja tramwajowa
Jestem rozdarty totalnie, naprawdę nie wiem. Opowiadania akurat na jeden przystanek, ale szkoda ich na tramwaj, zdecydowanie bardziej  warto je smakować w zaciszu domowym. No chyba, że jesteście w stanie zupełnie oderwać się od stukotu kół i szumu jaki robią współpodróżujący.

Podsumowanie:
Tytuł: Dziki łabędź i inne baśnie
Autor: Michael Cunninghan
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawca: Rebis
Do tramwaju:
może
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6

Powiązane posty

14 Thoughts to “Dziki łabędź i inne baśnie, czyli mistrzowska przewrotność”

  1. hi hi, dziś właśnie u Nogasia jako książka dnia, aleś trafił

    1. Janek

      Genialne umysły myślą podobnie ;)

  2. No, no, zachęciłeś mnie. Uwielbiam opowiadanie bajek na nowo!

    1. Janek

      Te są do tego opowiedziane bardzo przewrotne :)

  3. Jestem absolutnie zachwycona tym zbiorkiem. Nie spodziewałam się, że Cunningham tak mnie porwie znanymi już baśniami, a nie jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i wiem, na co go stać. Będę do niego wracać, to na pewno.

    1. Janek

      Manie najbardziej chyba urzekła historia o księciu z jednym skrzydłem, a Małpia łapka nieco przestraszyła :)

  4. Czytałem dwie książki Cunninghama (nie wiem jaki dokładny tytuł po polsku bo w oryginale czytałem) The Hours, powinno być „Godziny” i jeszcze jeden tytuł tylko, że kiedyś po polsku Wyjątkowe czasy. Polecam serdecznie tego autora :) Swoją drogą chyba muszę przeczytać tego Dzikiego Łabędzia :)

    1. Janek

      Polecam, bardzo udany zbiór.

  5. Czyli warto. Pozytywna recenzja tutaj to bardzo dobra rekomendacja;) Chociaż do motywów baśniowych nie trzeba mnie specjalnie przekonywać…

    1. Janek

      Polecam się !
      Praktycznie wszystkie opowieści coś w sobie mają, jak nie pomysł to pointę :)

  6. O, patrz. Okładka mi się kojarzyła z innymi książkami, a dopiero za którymś razem dojrzałam nazwisko. Uwielbiam „Dom na krańcu świata” Cunnighama, i od lat twierdzę, że lubię tego autora, ale jakoś ciągle nie mogę niczego innego przeczytać… Może to mnie odczaruje.

    1. Janek

      Dla mnie zbiór jest znakomity, różnorodny i zaskakujący. Poza jedną historią, tą o karle, wszystkie mnie zachwyciły

  7. Czytałem dwie książki Cunninghama i nie jestem do końca przekonany do jego pióra. Może z czasem…

    Pozdrawiam i zapraszam na http://www.strefatrelaksu.pl blog z recenzjami książek, filmów i seriali

    1. Janek

      U mnie to pierwsza i mnie przekonała :)

Leave a Comment