Jakub Ćwiek Drobinki nieśmiertelnościKsiążka Przeczytane 2017 

Drobinki nieśmiertelności, czyli Jakub Ćwiek na bogato

Pierwsze moje spotkanie z Jakubem Ćwiekiem do był Kłamca, który zauroczył mnie pomysłami fabularnymi, świetnym  mieszaniem różnych elementów popkultury i głównym bohaterem. Potem było Liżąc ostrze, kolejne odsłony opowieści o Lokim, pierwsi Chłopcy. Za każdym razem przyjemność z lektury była całkiem spora. Jednak po przeczytaniu czwartej odsłony przygód asgardzkiego boga na usługach aniołów byłem tak zniesmaczony, że doszedłem do wniosku, że może pora przestać. Grimm city. Wilk! kupiłem jakoś z rozpędu, ale nie przeczytałem i wziąłem rozbrat z Panem Kubą.

Czy aby na pewno to nie fantastyka?

Drobinki nieśmiertelności to zbiór opowiadań zainspirowany wyprawą autora do Stanów Zjednoczonych i choć pojawiają się na jej wewnętrznej okładce porównania do Amerykańskich bogów, to jednak jest to książka zupełnie inna. Co absolutnie nie znaczy gorsza, po prostu inna. To przede wszystkim opowiadania nie powieść, a dodatkowo u Gaimana mamy fantastykę czystej wody, a u Ćwieka jednak nie. Choć nie byłby on sobą, gdyby nie mrugał czasem do czytelników tego gatunku.

Co i gdzie

Skaczemy po całej Ameryce, od południowych stanów, po zachodnie wybrzeże. Odwiedzamy zarówno Los Angeles, Filadelfię, jak i Nowy Orlean. A każde opowiadanie jest zainspirowane czymś, co wydarzyło się naprawdę. Czymś co autor usłyszał, ktoś mu coś opowiedział. Takie drobinki, które przetworzone przez jego pomysłowość i umiejętność pisania dały znakomity zbiór. Pełen odnośników do bardzo szeroko pojętej popkultury, błyskotliwych pomysłów fabularnych i znakomitych zakończeń.

Puenta

To właśnie zakończenia tych historii są najlepsze, tutaj Ćwiek pokazał prawdziwy pazur, swoje umiejętności i pomysłowość. Już choćby w pierwszym, nieco przydługim opowiadaniu, ostatnie zdanie robi taką robotę, że chapeau bas Panie Kubo. Wcześniejsze mrugnięcie okiem narratora, sugerujące, że to zbyt długa historia, jest niezłe, ale koniec powala. I tak jest właściwie z każdym, a zestawienie tych zakończeń z informacją co było inspiracją danego tekstu powoduje spotęgowanie efektu przyjemności z lektury.

Najlepszy?

Zdarza mi się czytywać opowiadania, lubię tę formę. Chętniej sięgam chyba jednak po zbiory stworzone przez wielu autorów, mam wrażenie, że częściej prezentują wysoki poziom. Ta książka jednak to zbiór kilku znakomitych perełek, jeden z najlepszych jakie czytałem. I na pewno najlepszy z tegorocznych.

Informacja tramwajowa

Zdecydowanie warto zabrać w każdą podróż, nawet najkrótszą. Bo przecież również w tramwaju możecie zobaczyć coś, co stanie się waszą inspiracją. Tylko pamiętajcie, wampiry najlepiej rozpoznać zmuszając je do uśmiechu ;)

Podsumowanie:

Tytuł: Drobinki nieśmiertelności
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawca: SQN
Do tramwaju:
tak
Ocena czytadłowa: 5+/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

3 Thoughts to “Drobinki nieśmiertelności, czyli Jakub Ćwiek na bogato”

  1. Miałem podobną drogę z literaturą Jakub Ćwieka, ale nie zaczynałem od Kłamcy. Czytałem za to całych Chłopców. Nawet wywiad mam z nim na blogu.

    Ale to jest dla mnie pewne zaskoczenie. Tyle pozytywnych recenzji. Dodatkowo cieszy mnie, że to opowiadania, bo poza fantastyką jest to chyba gatunek zaniedbywany.

    1. Janek

      Te są naprawdę niezłe, bardzo różnorodne, poza nazwiskiem pisarza jedynym elementem, który je spina jest Ameryka.

  2. […] tak dawno trafiły do mnie Drobinki nieśmiertelności, zbiór znakomitych opowiadań Jakuba Świeka. Tym razem natomiast miałem okazję przeczytać […]