TońPrzeczytane 2018 

„Toń” – Marta Kisiel

Ciało Mądrzywołka wypłynęło o świcie.

Po takim początku książki jednej z najbardziej utalentowanych polskich autorek trudno było nie wrócić. Tak, Toń to jeden z powodów, nie jedyny, ale o innych napiszę, jeśli znajdą się jacyś zainteresowani.

Kryminał z historią w tle

Toń już wkrótce na półkach, ja po lekturze i z pełną odpowiedzialnością zakrzyknę: Dobre TO! Zdecydowanie obecność listonosza o moim nazwisku to bardzo miły dodatek, ale nie oszukujmy się, naprawdę ma to niewielkie znaczenie podczas lektury. Mógłby zwać się równie dobrze Brzęczyszczykiewicz.
Książkę przeczytałem z prawdziwą przyjemnością, pani Marta ponownie zrobiła to, co się jej świetnie udaje – połączyła cudnie skrojone postacie z genialnym wręcz językiem. No i z każdą jej książką dostajemy bardziej rozwiniętą fabułę! Tym razem mamy połączenie rasowego kryminału z opowieścią o starym Wrocławiu przyprawione szczyptą Strefy mroku. Wszystko to w scenerii współczesnego miasta, uzupełnione opowieścią z czasów, kiedy na jednym z peronów Breslau stał wzbudzający i dziś ogromne emocje złoty pociąg.

Tajemnice starego Wrocławia

Jak już wspominałem w notce na Instagramie, mam wrażenie, że Marta Kisiel pisze swoje książki jakby dwutorowo. Dożywocie i Siła niższa to jeden świat, Nomen Omen i Toń drugi. Co prawda wszystkie tworzą coś nazywanego żartobliwie przez fanów Kiślouniversum, jednak różnice w sposobie opowiadania tych historii powodują, że ja odbieram je jako dwa cykle. Jeden mocno żartobliwy, zaczęty Dożywociem, i drugi, zdecydowanie mroczniejszy, który na swój użytek nazywam „Tajemnicami starego Wrocławia”.

Kolejny fragment większej całości

To do tego drugiego zaliczam Toń i choć mamy tu zupełnie inną historię niż w Nomen Omen, to jednak podskórnie czuję, że te książki łączą się w pewną większą całość. Tak jakby autorka tworzyła niewielkie makatki, które w pewnym momencie zostaną zszyte i utworzą razem zaskakujący gobelin. To takie poczucie, że oderwane od siebie powieści pani Marty dopiero przeczytane wspólnie dadzą nam pełen obraz tego, co chciała przekazać swoim czytelnikom autorka. Nie mam pewności, że rzeczywiście tak będzie, ale sposób, w jaki kończy się ta nowa książka, daje ku temu pewne przesłanki.

Informacja już nie tramwajowa

Do tej pory notki kończyłem tekstem powiązanym z jazdą tramwajem. W tej chwili tak rzadko korzystam z tego środka lokomocji, że nie ma to już sensu, zatem pora wprowadzić zwykłe podsumowanie. Bardzo lubię prozę Ałtorki, sposób, w jaki tworzy swoje historie, bardzo mi odpowiada. Jej umiejętność pisania, to, jak operuje słowem, niezmiennie powoduje u mnie zachwyt. Tutaj nie jest inaczej, język to znakomitość, a fabularnie z każdą kolejną książką jest coraz lepiej. Mądrze wam o tym napisze Królowa matka (no pressure ;)), a ja pozostanę w niemym zachwycie. Na dokładkę tylko odrobina marudzenia: przy kolejnym spotkaniu z Wrocławiem poproszę o nieco dłuższy koniec ;)

PS

I jeszcze odrobina prywaty. Właściwie przez całe moje ponadczterdziestopięcioletnie życie nikt nie powiedział do mnie „Panie Mądrzywołku”, zawsze tylko w mianowniku i w mianowniku. Toń zwróciła mi wołacz, dziękuję! :D

Podsumowanie:

Tytuł: Toń
Autor: Marta Kisiel
Wydawca: Uroboros
Do tramwaju:
tak
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

24 Thoughts to “„Toń” – Marta Kisiel”

  1. Aine

    <3 O Mądrzywołku! Jak dobrze, że znów jesteś :)

    1. Janek

      Miło mi, w sumie dobrze, że jestem :D

  2. Panie Mądrzywołku! Pan żeś się na Ałtorkę obraził, że tak oficjalnie, per „pani Marta”?

    1. Janek

      A jakoś tak po dłuższej przerwie nie mam śmiałości ;)

      1. Prawie krewna, a kolega tak nieśmiało :)

        1. Janek

          Zupełnie nie wiem czemu regularnie trafiasz do spamu ;)

          1. Bo dodałeś mnie do czarnej listy spamerów? :P

            1. Janek

              O dziwo nie, to WordPress wie lepiej ;)

              1. zacofany.w.lekturze

                Cholerne badziewie ten WP :D

  3. Bardzo lubię książki pani Marty i po „Toń” z całą pewnością sięgnę :)

    1. Janek

      I to jest słuszna decyzja, premiera wkrótce.

  4. Trochę strach ogarnia przy drzwiach od lodówki, ale to już trudno. Hype musi być, bo jakże inaczej przedrzeć się przez szum medialny :) Wielce enigmatycznym żeś Mądrzywołku w tym oto wpisie, ale to może i lepiej, bo szczegóły, to se planuje sam doczytać :) A deklinacja nazwisk, to temat rzeka. Ja nawet dyplom z Instytutu Książki mam w mianowniku i tak se wisi na sromotę w mojej biblio :P

    1. Janek

      Wielce Szanowny Panie Bazylu ;)
      To dobra książka jest, trzeba żeby przebiła się do jak najszerszego grona czytelników :)
      A enigmatycznym, bo zdradzić za wiele się bałem.

      1. No wrócił po krótkim odwyku i od razu z taką rewerencją. Aż strach :) A tego twojego bania, to nie uchyliłeś rąbka tajemnicy nawet na milimetr. I bardzo dobrze :D

        1. Oczywiście miało byś „Twojego bania”, ale shift już nie ten. Tłumaczę się, bo przy Twoim Wersalu nie chciałbym wyjść na chama i prostaka. W końcu w necie można poudawać :P

          1. Janek

            Rewerencja, trudne słowo. Paczam w Google :)

  5. Idzie do mnie, idzie, leci, a ja już nogami przebieram :-) ps. fajnie, że znowu piszesz :-)

    1. Janek

      Starczy na krótko :)
      P.S.
      Dziękuję

  6. Czy Królowa Matka mądrze napisze to ona osobiście wątpi, gdyż ją słowa odbiegają (tak, ta chwila musiała nadejść!), ale dziękuję, dziękuję za (zbyt)dobre słowo!

    Cieszę się, że mogę Pana znowu widzieć pomiędzy blogery, panie Mądrzywołku kochany!

    1. Janek

      Ania, jak nie ty to kto? No przecież sprawa oczywista :)
      Miło mi, że Ci miło :)

  7. Ja jestem zainteresowana innymi powodami!
    A co do książki: przeczytałam. I tak sobie pomyślałam, że blogerzy boczkiem, boczkiem, ale powoli przekradają się do literatury, do środka. Bo w „Toni” ciało Ci wypływa, do tego Janka ukatrupiają (wiem, że on bardziej były antykwariusz, ale i blogował przecież), potem sięgnęłam po książkę Marty Matyszczak, a tam proszę, kolejna blogerka, tym razem z ŚBK. To jest bardzo ciekawe zjawisko i ktoś powinien napisać o tym pracę.
    O samej „Toni” nie pogwarzę, bo muszę zachować słowa na recenzję, jeszcze nie napisałam. :)

    1. Janek

      Powód najprostrzy z najprostszych. Choć nie, powody dwa. Po pierwsze tęsknota, po drugie potrzeba przynależności do jakieś grupy, społeczności. W przypadku blogerów książkowych wyjątkowo fajnej :D
      A co mordowania, to ja zapraszam inne autorki, bardzo chętnie będę trupem ;)

      1. Czy to nie w „Szczurach Wrocławia” można się było zgłosić do bycia trupem? ;) Albo zombiakiem. Albo kimś takim. :D

Leave a Comment