Ostrze zdrajcyPrzeczytane 2017 

Ostrze zdrajcy, czyli było ich trzech

Rekomendacje, ach te rekomendacje. Te okładkowe zapowiedzi cudownej rozrywki, to mamienie czytelników wspaniałą zawartością książki przez znanych i uznanych. Ja już dobrze wiem, że jeśli coś poleca George R.R. Martin, to należny podejść do tematu jak do jeża. W przypadku innych bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej. Ale kiedy na okładce Ostrza zdrajcy zobaczyłem rekomendację mojego ulubionego Dave Duncana, to postanowiłem zaryzykować. I to właśnie lektura książki Sebastiana de Castell spowodowała, że postanowiłem przypomnieć czytelnikom o trylogii Siódmy miecz. Taka samonapędzająca się machina wpisowa ;)

Umarł król

Był sobie dobry król, który postanowił przywrócić tradycję sprzed wieków. Powołał ponownie do życia oddział Wielkich Płaszczy, taką zgraję świetnie wyszkolonych kolesi, którzy podróżowali po kraju i dbali o to, aby możnowładcy nie panoszyli się zbytnio i przestrzegali królewskich praw. Jeśli w mieście, wiosce, czy rezydencji księcia pojawiał się oddział tych wysłańców króla, to każdy, nawet najbiedniejszy człowiek, mógł się do nich zgłosić z prośbą o pomoc. Wychodzi na to, że ludzi tych można nazwać kimś na kształt mobilnych sędziów. Na szczęście nie byli oni równocześnie katami, ale wyszkolenie pozwalało im dać sobie radę z ludźmi niezadowolonymi z ich działań. Taka sytuacja nie mogła spodobać się książętom, którzy do momentu przywrócenia Wielkich Płaszczy pozostawali właściwie poza królewską kontrolą. Najłatwiej pozbyć się tych świetnych wojowników było zabijając jedną osobą, króla który ich stworzył. To właśnie zrobili możnowładcy, ale aby uniknąć rozlewu krwi udało się wynegocjować układ, głowa króla w zamian za nietykalność dla Wielkich Płaszczy. I tak oto ten odział zamiast sędziami i orędownikami porządku stał się zbieraniną zdrajców.

Zdrajcy

Przydługie to moje wyjaśnienie, ale czułem się w obowiązku wprowadzić Was nieco do tej historii. Na szczęście cały poprzedni akapit mimo pewnej rozwlekłości nie zdradza za wiele. Dzieje się tak, bo książka zaczyna się w momencie, kiedy trzech członków królewskich stróżów prawa jest już zdrajcami, Falcio val Mond, przywódca niechlubnych Wielkich Płaszczy, oraz jego towarzysze, Kest i Brasti są już właściwie zwykłymi najemnikami. Jedynym elementem, który pozostał z dawnych chwalebnych lat są ich charakterystyczne płaszcze, które często ściągają na nich problemy. Cóż zrobić, z jakiegoś powodu nie są w stanie ostatecznie się z nimi rozstać.

Zaczynamy z przytupem

Owi najemnicy pilnują pewnego kupca, upadli dość nisko. Podczas tej roboty jednak nic nie idzie tak jak powinno, a skok z okna jaki przyjdzie zrobić Falcio to początek bardzo dynamicznej historii.
Bardzo lubię fantasy z nutką czegoś co nazywam fantastyką łotrzykowską. To taka odmiana, w której mamy nieco opowieści w stylu tego co serwują nam Trzej muszkieterowie. Oczywiście tylko odrobinę. Takie historie jak te Scotta Lyncha, Douglasa Hulicka, czy właśnie Duncana, sprawiają mi przy lekturze ogromną frajdę. Nie inaczej jest i tutaj, biała broń, pościgi, świat nieco odmienny od naszego i odsłaniane powolutku kawałki układanki. Owszem Kłamstwa Locke Lamory to to nie są, ale dwa zaskoczenia mamy naprawdę wysokiej klasy.

Warto?

Czytało mi się Ostrze zdrajcy naprawdę dobrze, polubiłem bohaterów, choć Falcio ze swoim oślim uporem bywa irytujący. Na szczęście nie na tyle, aby życzyć mu śmierci :) W pewnym momencie lektury zachowanie króla wydało mi się idiotyczne, podejrzewam, ze podobnie będzie z Wami. Spokojnie, poczekajcie, doczytajcie i wszystko się wyjaśni. A że książka jest napisana naprawdę dynamicznie, fabuła pędzi w przód i nawet retrospekcje niezbyt ją spowalniają, to i czekania na odkrycie kart autora nie będzie długie.

Wady?

Owszem są, nie za dużo, bo dwie. W pewnym momencie nie do końca byłem w stanie zaakceptować pomysł Castella na ustrój polityczny i zachowanie książąt, ale z drugiej strony jeśli przyjrzeć się choćby naszej historii, to bogaci magnaci często mieli jeszcze głupsze pomysły. Druga wada to to, ze nie wiem, kiedy będzie dalszy ciąg, a chciałbym już.

Informacja tramwajowa

Jak najbardziej, to przyjemna lekka lektura, bez niepotrzebnych udziwnień. Jest lekko, z werwą i pomysłami, a prosty system magii i bohaterowie z pewnością znakomicie będą czuli się w podróżny. Polecam, książka sprawdzi się znakomicie nie tylko podczas wakacyjnych podróży.

Podsumowanie:

Tytuł: Ostrze zdrajcy
Autor: Sebastien de Castell
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawca: Wydawnictwo Insignis
Do tramwaju: tak
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 3/6

Powiązane posty

Leave a Comment