VisionPrzeczytane 2019 

Vision, czyli rodzina jest najważniejsza

Vision, jeden z najpotężniejszych Avenger. Dane mi było go poznać dopiero za sprawą filmu Czas Ultrona. Ten syntezoid okazał się być zaskakująco dużym wsparciem dla drużyny, a kamień umieszczony na jego czole odegrał bardzo ważną rolę w kolejnej odsłonie marvelowskiego filmowego uniwersum. W sumie jednak jakoś tak się złożyło, że niezbyt polubiłem Visiona. Jakoś wydawał mi się mocno nierzeczywisty.

Vision

Album który zaprezentowało właśnie czytelnikom wydawnictwo Egmont to samodzielna, pełna historia, w której spotykamy całą rodzinę syntezoidów. To już nie sam Vision, ale także jego syntetyczna żona i dwójka dzieci. Zamieszkali na przedmieściach Waszyngtonu i trochę wbrew logice próbują się wpasować w otaczającą społeczność. Najlepszym przykładem, że szanse na to, aby im się udało są niewielkie, jest wizyta sąsiedzka, podczas której zostają obdarowani ciasteczkami. Jak ktoś kto nie je ma się nimi zachwycić?

Nieco na przekór

Tak jak wspomniałem na początku, nie przepadam za tym bohaterem. Nieco mnie irytuje, a jego możliwości wydaja się być momentami odrobinę przesadzone. Koleś który podniósł młot Thora? No nie bardzo mnie to przekonuje.
Po album sięgnąłem zatem nieco z przekory i okazało się, że na tej sztuczności, na tym czego kwintesencją jest Vision można zbudować całkiem dobrą historię.  Scenarzysta Tom King wyszedł od tego, że odrobinę zbyt logiczną i potężną rodzinę umieszcza na amerykańskich przedmieściach. To co dzieje się potem, kiedy cała ta próba wtopienia się zupełnie się nie udaje jest naturalną konsekwencją odmienności syntezoidów.

Warstwa graficzna

Gabriel Hernandez Walta odpowiada w tym komiksie za warstw graficzna. Trzeba przyznać, że robi to naprawdę dobrze. Jego kreska, jest mocno oszczędna. Stosunkowo puste kadry dobrze pasują do technicznych skojarzeń jakie mam z Visionem. Kiedy jednak pojawiają się żywe postacie okazuje się, że rysownik ma jeszcze całkiem sporo w zanadrzu i kiedy potrzeba potrafi zdecydowanie więcej. Jak widać decyzja o tym, żeby w niektórych momentach pójść w minimalizm, bliski wręcz rysunkowi technicznemu, była bardzo świadoma.

Podsumowanie

Vision okazał się być niezłym komiksem. Opowieść o rodzinie, bliskich, problemach jakie spotykają bohaterów w zderzeniu się z codziennością wciąga. Choć to oczywiście komiks superbohaterski, to momentami pojawiają się tutaj też nutki filozoficzne. Pytania o to, jak wiele potrafimy poświecić dla bliskich, co w życiu jest najważniejsze, próba zrozumienia czym jest miłość i potrzeba bliskości. Co tak naprawdę znaczy odmienność, jak ją definiować. To wszystko tu jest. Komiks idzie w zdecydowanie innym kierunku, niż początkowo myślałem.
Nie, nie polubiłem Visiona. Ale chyba nieco lepiej go rozumiem.

Info

Tytuł: Vision
Scenariusz:  Tom King
Rysunki: Gabriel Hernandez Walta, Michael Walsh
Seria/cykl: MARVEL NOW 2.0
Tłumaczenie: Marceli Szpak

Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)

Powiązane posty

Leave a Comment