dzikie dzieckoPrzeczytane 2019 

Dzikie dziecko miłości, warto było czekać

Dzikie dziecko miłości, to kolejna odsłona przygód Dory Wilk i jej thornowej ekipy. Napisałem to już na FB, ale i tutaj pozwolę sobie skorzystać ze słów pewnego polskiego prezydenta: Na takie Dore czekałem!

Dzikie dziecko miłości

Z ksiazkami Pani Anety wiąże się pewien paradoks. Narzekałem na część z nich, zwłaszcza na środkowe tomy heksalogii o Dorze Wilk, ale jednak przeczytałem wszystkie, wszyściuteńkie. Opowieści o Nikicie były już zdecydowanie bliższe mojemu czytelniczemu gustowi, opowiadania, dość różnorodne i było nam ze sobą po drodze. No a Witkacy jak dotąd był dla mnie bohaterem ulubionej serii. Ale Dora powróciła i to z HUKIEM! Trupy znalezione przypadkiem, młoda wampirzyca z zaskakującą wręcz wolą przetrwania, nowi zmiennokształtni w mieście i zbliżające się Halloween. Dzielna Namiestniczka Thornu ma naprawdę przerąbane. Tytuł książki wydać się Wam możne nieco dziwny, ale z tego co wiem, to swego rodzaju ukłon Anety Jadowskiej w kierunku fanek i fanów. To oni namawiali ją, aby zostawiła roboczy tytuł w finalnej wersji. Rzeczywiście, trudno przejść koło niego obojętnie. A do tego jeszcze ta okładka Magdaleny Babińskiej, no miód.

Podsumowanie

We wcześniejszych historiach o Dorze irytowały mnie dwie rzeczy. Po pierwsze to to, że właściwie wszyscy kochali ją, że aż strach. Diabły, anioły demony. Prawie nikt poza umarłymi nie mógł się jej oprzeć. Druga rzecz, która mnie raziła, to niektóre rozwiązania fabularne. Namiestniczka ma przerąbane? Dodajemy jej jakąś nową moc, nowe umiejętności z kapelusza i pyk, po problemie. Nie twierdzę, że tak było w całej heksalogii, ale przede wszystkim to utkwiło mi w pamięci.
Tutaj zupełnie tego nie ma. Autorka poszła zdecydowanie w kierunku kryminału i choć to świat fantastyczny, to postawiła bardzo mocno na realizm śledztwa. Nie ma magicznego rozwiązania przyczyny pola z mnóstwem trupów. Owszem Thorn nadal jest pełen tego co dobrze znamy, wiedźmy, nekromanci czy wampiry nie zniknęli. Ale trup zakopany na polu to trup, owszem sprawiedliwość może działa bardziej jak na Dzikim Zachodzie, ale dowiedzieć się kogo dopaść jakoś trzeba. Widać ewidentnie, że wycieczka autorki w kierunku kryminału wyszła tworzonemu światu zdecydowanie na dobre.
Do tego kolejna garść arcyciekawych postaci z którymi wiążę ogromne nadzieje. Liczę, że nie zostaną porzucone, w końcu Thorn zasługuje na swój własny policyjny posterunek. Śledcza, patolog, dziewczyna co zna się na liczbach i dwuosobowy oddział S.W.A.T. czekają już, żeby ich wykorzystać.

Przeczytałem z przyjemnością, czekam co dalej. Oby nie za długo :D

Info:

Tytuł: Dzikie dziecko miłości
Autorki: Aneta Jadowska
Wydawca: Wydawnictwo SQN
Do tramwaju:
jak najbardziej

Powiązane posty

Leave a Comment