Wojna w GothamKomiks 

Wojna Robinów, czyli Gotham bez Nietoperza

Było ich czterech. Pierwszy to Dick Grayson, akrobata, który po śmierci rodziców został adoptowany przez Bruce’a Wayne’a. Jest on w świecie Nietoperza tak długo, że zdążył już dorosnąć, stać się Nightwingiem, a przez moment pełnił nawet rolę Batmana. Po nim był Jason Todd, Robin którego śmierć wywróciła świat miliardera z Gotham do góry nogami. Joker naprawdę mocno go przy tym sponiewierał. Tym z Robinów, którego znam najsłabiej jest Tim Drake, aktualnie znany jako Red Robin. Czwartym, jak na razie ostatnim partnerem Batmana jest Damian Wayne, syn jego i Tali al Ghul. Choć na początku było kiepsko, jeśli chodzi o tę relację ojca z synem, to mam wrażenie, że od momentu kiedy Damian stał się pełnoprawnym Robinem, to jakoś panowie zaczęli się dogadywać.

Batman zaginął

Aktualnie sytuacja w Gotham nie wygląda zbyt różowo. Batmana nie ma, jego funkcję z lepszym lub gorszym skutkiem próbuje pełnić Jim Gordon, jednak to zdecydowanie nie to samo. W dodatku za wsparcie służy mu mechaniczna zbroja, która sprawdza się tak sobie. W tym momencie, kiedy miastu brak obrońcy, zaczyna się tworzyć pewien ruch społeczny, to grupa nastolatków którzy każą się nazywać Robinami. To coś na kształt gangu walczącego o dobro i chroniącego obywateli. Ma on równie dużo zwolenników jak i przeciwników. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy podczas interwencji jednego z nich giną ludzie, i ci źli, i ci dobrzy. Bycie Robinem staje się zakazane.

Początek

Tak mniej więcej zaczyna się ta historia, młodzi obrońcy prawa stają się ściganymi, a pani radna z rady miasta Gotham okazuje się mieć mnóstwo powiązań z Sowami, które odgrywają kolejny raz wielką rolę w tym, co dzieje się w mieście nietoperza. Bardzo spodobało mi się, że na tym etapie lektury twórcy zarówno samego komiksu, jak i polski wydawca, zdecydowali się na wyjaśnienie czytelnikom kto jest kim. Światy amerykańskich komiksów zmieniają się dynamicznie i bez tej wiedzy ktoś słabo znający to universum mógłby czuć się nieco zagubiony.

Różnorodność

Album Wojna Robinów stanowi coś niezbyt popularnego na naszym rynku komiksowym, przynajmniej ja spotkałem to bodaj drugi raz. To nie tylko historia stanowiąca połączenie wielu zeszytów jednej serii, takie coś, to popularne rozwiązanie. Tym razem to jednak fabuła łączące wiele osobnych serii, bardzo różnorodnych zresztą. Mamy tu połączonych w jedno Młodych Tytanów, Red Hooda, Gotham Academy i jeszcze kilka innych, o których nawet nie wiedziałem, że istnieją. Fabuła jest spójna, rozwija się ciekawie i przez większość albumu nie ma w niej luk, a ilość pracujących nad nią rysowników i odmienne sposoby opowiadania tej historii powodują naprawdę duża frajdę z lektury. Od mrocznych kadrów, po zaskakująco radosne plansze kojarzące się nawet nieco z kucykami Pony. Tak, Gotham to zaskakujące miejsce :)

Wady i zalety

Podczas lektury byłem naprawdę mile zaskoczony. Każdy fragment jest nieco inny, ale wszystkie elementy tego patchworku znakomicie do siebie pasują. Intryga rozwija się bardzo ciekawie, a każdy z Robinów, i tych klasycznych i samozwańczych coś wnosi do tego komiksu. Jest niestety jeden element, który powoduje, ze zamiast naprawdę jednej z najlepszych historii Nowego DC jakie czytałem dostajemy coś, co rozczarowuje i powoduje, że to jednak przecięty album. Chodzi mi o koniec Wojny Robinów. Ja po prostu nie rozumiem o co w niej chodzi. Nie wiem, co tak naprawdę i dlaczego zrobił Dick Grayson, Szary Syn. Możliwe, że za mało znam pozostałe komiksy z Nowego DC Comics, może w którymś kolejnym albumie jest nieco wyjaśnione. Niestety czytana jako samodzielny album Wojna Robinów po lekturze pozostawia wielki znak zapytania, który powoduje, że zamiast pamiętać wcześniejszą frajdę myślimy przede wszystkim o zawodzie, który pozostawił koniec.

Podsumowanie:

Tytuł: Wojna Robinów
Scenariusz: wielu autorów
Rysunki: wielu autorów
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena czytadłowa: 3/6 (ach ten koniec)
Ocena rysunkowa: 5/6

Powiązane posty

3 Thoughts to “Wojna Robinów, czyli Gotham bez Nietoperza”

  1. […] Gotham dba jakiś koleś wspierany przez batmanopodobna zbroję, a w tle właśnie zakończył się konflikt z Robinami w roli głównej. W Wadze supercieżkiej mieliśmy okazję zobaczyć jak nowy wróg, Bloom, zaczyna […]

  2. Mm2

    Co do koncówki: zapoznaj się z historią Dicka Graysona z czasów potyczki Batmana z Trybunałem z Sów (komiks Nightwing od 2011 roku z New52 – niepodam dokladnke zeszytów ale chyba od 1 do 15 jest ta historia opisana). To powinno wyjaśnić końcówka bo o ile dobrze pamietam to wydaniu zbiorczym Egmontu, to nie bylo ujęte a jest bardzo ważne i dla Wojny Robinów i w Batmanie(z Trybunałem Sów) ten wątek się pojawia.

    1. Janek

      Dzięki za uzupełnienie. Czytałem Trybunał Sów, wiem, że Batman w pewien sposób „podkradł” Sowom ich nowego człowieka zabierając go z cyrku po śmierci rodziców. Jeśli w Nightwingu nie ma nic więcej, to niestety wciąż nie jestem przekonany :)

Leave a Comment