Różne 

Książka do zestawu czyli idiotyczna rozmowa w Tok FM

Jechałem dzisiaj samochodem słuchając sobie Tok FM ( jechałem sam to żaden z synów się nie czepiał ;) ). Państwo obecni w studiu rozmawiali na temat akcji McDonalda, wspieranej przez Bibliotekę Narodową, polegającej na rozdawaniu książek dla dzieci do zestawów Happy Meal.Można się na ten pomysł zżymać, że jest źle przygotowany, że jak kupisz dwa zestawy Happy Meal dla dwójki dzieciaków,  to przecież powinien dostać dwie książki i wysuwać jeszcze jakieś inne zarzuty. Ale mnie w dyskusji radiowej rozwaliły dwie zupełnie inne sprawy.

Najpierw szef Biblioteki Narodowej był uprzejmy powiedzieć, że skoro czytających regularnie w Polsce jest 11 % społeczeństwa (czytają co najmniej raz na 2 miesiące ) to książki już są kulturą elitarną. A potem rozwalił mnie dokumentnie porównując czytanie do chodzenia do opery albo jedzenia kawioru. Chyba powinienem przestać czytać, bo z kawiorem u mnie nie bardzo. Skąd ten facet się wziął, skąd takie dziwne wnioski? Ok, zgadzam się z nim, że w promowaniu czytelnictwa powinno się stawiać na przyciągniecie ludzi którzy nie czytają, ale stawianie znaku równowagi pomiędzy nieczytającymi, a klientami McDonalda to chyba jednak małe nadużycie.Druga część rozmowy była jeszcze bardziej z kosmosu. Pojawiła się pani doktor ze szpitala dziecięcego i wspólnie z prowadzącym zaczęli sugerować panu z Biblioteki, że takie promowanie czytania wśród dzieci będzie owocowało otyłością wśród najmłodszych. Ba! Jest nawet groźne dla zdrowia, bo w fast-foodach sporo produktów ma mnóstwo bardzo groźnych tłuszczów trans.

Naprawdę ubawili mnie tym setnie. Sugerowanie, że to książka dodawana do niektórych zestawów spowoduje, że McDonald będzie miał jakiś dodatkowych klientów, którzy dlatego zdecydują się na zakup produktów, bo jest tam bajka dla dzieciaków wydaje mi się co najmniej stwierdzeniem na wyrost. Żeby nie powiedzieć totalną bzdurą.I tak się zastanawiam, kto w tej rozmowie miał głupsze argumenty. Pan z Biblioteki porównujący książki do kawioru, czy  lekarka sugerująca, że książki w McDonaldzie będą przyczyną otyłości.

Tak , wiem, że sam pisałem o snobowaniu na czytanie, ale przecież chyba książka nie jest chyba jeszcze tak elitarna jak kawior, przynajmniej tak myślę :)

Udanego Mikołaja dla wszystkich, książkowego :)

Powiązane posty

27 Thoughts to “Książka do zestawu czyli idiotyczna rozmowa w Tok FM”

  1. Czytelnictwo sprzyja otyłości. Że też sama wcześniej na to nie wpadłam. :D

    1. Jako kontrargument była informacja, że jeśli czytasz, to rzadziej sięgasz po niezdrowe jedzenie. Nie do końca wiem czym można by poprzeć taką tezę :)

  2. Właściwie trudno mi te wnioski w jakikolwiek sposób skomentować. To musiała być naprawdę zabawna dyskusja, ale po jej zakończeniu zostaje jednak małe zastanowienie i… niesmak? Że czytelnictwo rzeczywiście w oczach wielu osób jest czymś bardzo wyjątkowym i elitarnym, a dość wybujałe argumenty pojawiają się w ustach bądź co bądź osób wyróżniających się pewnym poziomem.

    A życzenia udanych Mikołajków przyjmuję i ślę podobne ze swojej strony ;)

    1. Nawet nie była zbyt zabawna, raczej irytująca. Jak można w opiniotwórczym radiu opowiadać takie bzdury? Nie rozumiem tego.
      A Mikołaj będzie jutro u mnie i z dobrego źródła wiem, że przyniesie jedną z najgrubszych książek wydanych w tym roku :D

    2. A powiedz tylko, że to najnowsze wydanie „Ziemiomorza”, to się zwinę w kłębek z zazdrości :P

    3. Wychodzi na to, że musisz się zwijać :)

    4. Niestety społeczeństwo się cofa w rozwoju. Niedługo będzie, jak w średniowieczu: jak umiesz czytać, to jesteś wysoko kształconym członkiem społeczeństwa.

    5. Pan Dyrektor Bibioteki Narodowej jest ekspertem od Biblioteki Narodowej (i od historii bibliotek) a nie od czytelnictwa ;-) Następny, któremu odbiło.Taki celebryta, tyle, że wykształcony trochę lepiej. Totalny snob (snop?). Skąd oni biorą te dane o poziomie czytelnictwa to sam nie wiem, nie twierdzę, że cały naród czyta, bo nie czyta, ale 11% to moim zdaniem zaniżone jest. Może by zajrzał do zwykłych bibliotek a nie do Narodowej?
      Ten kawior i opera to jakiś żart? Elitarne rozrywki kulturalne? Kawior to ostatnimi czasy w Biedronce widywałem. Jako zagrycha do książki się nie nadaje. Wolę czekoladę z nadzieniem miętowym;-)
      Snobizm czystej wody, no jak to dumnie brzmi, my czytający jesteśmy elitą! Nie aspiruję, ale czytać nie przestanę ;-)
      Masz rację Secrus – to jest niesmaczne!
      PS Czemu opera, a nie filharmonia? Bo bardziej snobistyczna?
      PS1 Pani lekarka też zaliczyła typowy odjazd fanatyka. Rozumiem walkę z otyłością. Tylko czy wszystko musi się z tym kojarzyć, nawet książka dla dzieci jako bonus w MD?
      Lepiej by sobie coś poczytała… na wyluzowanie…

    6. Opera bardziej snobistyczna,a kawior przecież nie Biedronkowy ino astrachański :). Natomiast co do Pana to masz całkowitą rację, odbiło mu dokumentnie z tym snobowaniem, właśnie tacy ludzie mnie martwią kreując książkę na towar dla elit.

  3. Viv

    Z grubej rury pojechali oboje… Jedyne, co to tłumaczy, to że może w ostatniej chwili inni eksperci zrezygnowali, ktoś wyleciał na ulice, złapał akurat tego dyrektora i zawołał „Czy jest na sali lekarz”, a potem bez wdawania się w szczegóły kazali im siedzieć w studio i gadać cokolwiek.

    Zrobiłam sobie Mikołaja książkowego na Bonito korzystając z ostatnich godzin promocji :D

    1. No co ty. Pan był szefem Biblioteki Narodowej, a Pani ważną Panią ze Szpitala, nie ma innych dobrych ekspertów.
      Bonito dziś kończy, załapałaś się w ostatniej chwili :)

    2. Viv

      To nie znaczy, że nie mogli przypadkiem przechodzić… ;)

  4. Oczywiście, że czytelnictwo sprzyja otyłości: siedzisz, czytasz i podjadasz, zamiast biegać albo pływać ;-)

    Jak pewnie wiesz, należę do tych, których zirytowała akcja w McDonalds, bo tylko dlatego wysłałam tam chłopaków, żeby te obiecane książki przynieśli. Wiem, trzeba było przeczytać uważnie regulamin, a nie bazować na zasłyszanym haśle, że dają książki do Happy Meala, ale nas tak wkurzyli, że nieprędko nasza noga tam postanie. Czyli można wysnuć wniosek, że to akcja książkowa uratowała naszych synków przed otyłością :-)

    1. Czytałem u Ciebie o tym, idiotyczny pomysł, żeby rodzic dwóją dzieci musiał kupić cztery zestawy zamiast trzech :(.
      Znaczy jestem gruby bo czytam książki? To czemu mój ojciec, który czyta ich tak ze trzy razy tyle co ja nie jest? :)

    2. Po mnie też nie widac, że dużo czytam, znaczy że moja teoria ma duże braki :-)

    3. Przeczytałem ten komentarz siedząc rano w samochodzie, zaplułem sobie szybę od wewnątrz :)

  5. No to logiczne, że czytanie to bierna aktywna (no chyba, że czytasz chodząc po schodach), a jak jeszcze się przy tym zajadasz fast foodami to otyłość murowana. Że też tego nie rozumiecie… :D

    1. Już nie chciałem rozwlekać postu, ale jednym z argumentów pana z Biblioteki, że nie będzie otyłości było to, że czytający ludzie są bardziej świadomymi konsumentami i rzadziej chodzą do fast foodów :)

  6. Szybciej nabawię się otyłości siedząc w domu i czytając, bo przy tym czasem lubię coś podjeść…
    No paranoiczna rozmowa. Kawioru nie lubie za bardzo, MC Donaldsa rzadko odwiedzam i bynajmniej znam lepsze miejsca na zaopatrzenie dziecka w ksiażeczki niż MD…

    1. Ale przyczynek do dyskusji był. Nieważne że głupiej :)

  7. Co tam tłuszcze, czytanie uczy samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków. I taki napasiony książeczkami i hamburgerami małolat może uznać, ze szanowni dyskutanci pletli trzy po trzy ;).

    BTW. Happy Meal są chyba najzdrowszym posiłkiem w McDo, więc nie panikowałabym co do ich szkodliwości.

    1. W tym kraju trzeba niestety panikować i rozwodzić się nad rzeczami w prawdzie mało istotnymi i głupimi, żeby odwrócić uwagę od problemów prawdziwych.

    2. Dyskusja była totalnie od czapy, typowa zapchajdziura z głupią gadką i puentą bez sensu.

Leave a Comment