Przeczytane 2015 

Nordic walking – chodzę sobie z książką

nordicMój organizm nie nadaje się do biegania, po prostu jestem zbyt puszysty. No dobra, może niekoniecznie puszysty tylko normalnie za gruby, 20 kilo do dźwigania ekstra i kolana oraz prawa stopa odmawiają posłuszeństwa. Ale wiek w dowodzie mówi, że trochę poruszać się trzeba, bo potem będzie jeszcze gorzej. No to sobie chodzę.

Chodzę ostatnio zdecydowanie częściej, do pracy zasuwam na nogach, z młodym do przedszkola też i  coraz częściej udaje mi się również chodzić „z kijami”. Dzisiaj na szczęście już coraz mniej ludzi pozwala sobie na żarty o ukradzionych nartach, ale nordic walking nadal bardzo często kojarzy się z babcią ciągnącą kijki za sobą. Ja aby robić to lepiej sięgnąłem po poradnik Nordic walking z serii Fan wydawnictwa Pascal

Autor, Piotr Wróblewski, to wielki pasjonat tej aktywności i to widać podczas czytania, bo książka to naprawdę świetnie przygotowany, solidny poradnik. Zaczynamy od krótkiego wprowadzenia, informacji na temat sprzętu i nauki techniki chodzenia podczas marszu. Potem autor umieszcza treningi obejmujące różne rodzaje aktywności związane z kijami. Tak, dobrze czytacie, kije umożliwiają nie tylko chodzenie, ale również trening gibkości i siły. Wszystkie ćwiczenia opisane w tekście ilustrowane są poglądowymi zdjęciami ułatwiającymi prawidłowe samodzielne ich wykonanie. Książka kończy się informacjami związanymi z bezpieczeństwem podczas zabawy w nordic walking, opisuje jak należy się zachować kiedy podczas wycieczki zaskoczy nas burza, przypomina też zasady pierwszej pomocy. Jest naprawdę ciekawie i coś dla siebie znajdą zarówno początkujący jak i zaawansowani chodziarze.

Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że choć to naprawdę udany poradnik, to przygodę z kijkami warto jednak uzupełnić na początku przynajmniej jedyną lekcją z instruktorem, która można po jakimś czasie samodzielnego chodzenia powtórzyć. Czemu? Książka, choć bogato ilustrowana, nie wyeliminuje błędów w naszej technice, a jeśli trening ma być zarówno efektowny jak i efektywny, to warto nad ową techniką popracować. Bez tego, będzie to tylko łażenie z kijami nie odbiegające wiele od zwykłego marszu, czy dreptania staruszki, której lekarz kazał się poruszać i ona to robi, ale zupełnie bez frajdy.

Jeśli jesteście ciekawi czego używam, to łażę sobie w butach Ascicsa do biegania po asfalcie i wykorzystuje znakomicie sprężynujące i lekkie karbonowe kije z uchwytami z korka. Pytanie po co inwestować w nie tani sprzęt przy lekkiej rekreacji? Otóż taki zestaw mimo tego, że brzmi „drogo” był zaskakujący przystępny cenowo. Buty kupiłem w outlecie producenta na wyprzedaży, kosztowały naprawdę niewiele, a kijki co jakiś czas pokazują się w Lidlu i kosztowały 55 złotych. Takie o identycznych właściwościach firmowane logiem jakiejś znanej marki potrafią kosztować grubo ponad stówę.

Czy warto? Moim zdaniem zdecydowanie tak, chodzenie daje sporo frajdy, a książka pokazuje w jaki sposób można wykorzystać kije do bardziej intensywnego treningu.

Informacja tramwajowa
Można brać , ale po co? Lepiej wziąć do plecaka i pójść na spacer

Podsumowanie:
Tytuł: Nordic walking FAN
Autor: Piotr Wróblewski
Wydawca: Wydawnictwo Pascal
Do tramwaju: można, ale po co?
Ocena czytadłowa: 4/6
Ocena bezludnowyspowa: 6/6 ( jeśli macie kijki ze sobą)

 

Powiązane posty

13 Thoughts to “Nordic walking – chodzę sobie z książką”

  1. Kijki fajne, z tym treningiem to nie jest przesada, zostały wymyślone dla żołnierzy fińskich na lato, by mogli ćwiczyć równie mocno jak w zimie. I zgoda, że wszystko opiera się na technice i kilka lekcji z instruktorem/ką jest niezbędne. Inaczej można chodzić jak z laską lub nawet krzywdę sobie zrobić.

  2. Nie jestem pewna, ale jeśli masz te kije, o których myślę, to są chyba jednak trekkingowe, a nie nordikowe. To naprawdę robi różnicę,
    Tej książki akurat nie widziałam, ale próbowałam z kilkoma innymi. Efekt zawsze taki sam: nic nie zastąpi zajęć na żywo – najpierw indywidualnych z instruktorem, a potem – przynajmniej raz na jakiś czas – w grupie.
    A poza tym: nordic jest dobry na wszystko! Witaj w klubie!:)

      1. A to przepraszam:) Tych nigdy nie widziałam na oczy, więc nie będę się wymądrzać. W każdym razie trzymam kciuki, by nowe odkrycie szybko stało się pasją!

        1. Janek

          Ale za co? Każda rada jest dla mnie istotna, bom początkujący :)

  3. Po przeczytaniu tytułu liczyłam na instrukcję, jak czytać książkę, chodząc. ;-)

    1. Janek

      Tej sztuki jeszcze nie opanowałem :)

  4. W przeciwieństwie do reszty rodziny nie mogę się przekonać do kijków, bo lubię mieć wolne ręce. Wiem, że przez kijki mają również i te mięśnie pracować, ale no…;)

    1. Janek

      Może masz za krótkie kije?

  5. Mag

    ja właśnie zamierzam zasilić szeregi chodziarzy. Kijki są, ale jeszcze muszę pójść na zajęcia z instruktorem. Na razie jest za gorąco, ale jak tylko te upały zejdą, to się zamierzam szkolić :) Tylko jeszcze buty jakieś muszę kupić.

    1. Janek

      Świetnie spisują się buty biegowe Asicsa do biegania po asfalcie, kupiłem niedrogo w outlecie producenta, może macie we Wrocku. A żeby nie było gorąco chodzę o 5 rano :)

      1. Mag

        a dzięki, to obczaję :) 5 rano- mammmo, nigdy w życiu, to bym chyba jak lunatyk chodziła ;)

  6. Wyraźnie taka moda teraz .Też chodzę z kijkami. Stworzyli jakiś projekt unijny w mojej miejscowości i postanowiłam nauczyć się czegoś nowego.

Leave a Comment