Pogrzeb na zamówieniePrzeczytane 2018 

Pogrzeb na zamówienie, czyli kryminał wciąż żyje

Ostatnio przez blogosferę książkową ponownie, chyba już piąty czy szósty raz przetoczyła się dyskusja na temat bliskiego jej końca. Niektórzy wręcz są skłonni już ubierać się na jej pogrzeb. Ja się tym specjalnie nie przejmuję, bo poza monetyzacją jest przecież jeszcze pasja. I owa pasja pozwala trafiać na tak zaskakujące perełki jak Pogrzeb na zamówienie Anthonego Horowitza.

Własny pogrzeb

Ludzie samotni czasem planują własny pogrzeb. Sam kiedyś zdębiałem, kiedy idąc przez jeden z większych krakowskich cmentarzy zobaczyłem pewnego faceta myjącego grób. Nic nadzwyczajnego powiecie. Owszem, ale ów grób miał na nagrobku porcelankę z wizerunkiem faceta myjącego go właśnie. Albo podziwu godna zapobiegliwość, albo swoista rekurencja. ;)
I właśnie takie planowanie jest początkiem tej historii. Diana Cowper, zdrowa, dość majętna wdowa, matka wschodzącej hollywoodzkiej gwiazdy zjawia się w jednym z londyńskich zakładów pogrzebowych, aby omówić warunki własnego pogrzebu. Dziwne jest tylko to, że kilka godzin po tej wizycie ginie zamordowana.

Hawthorne prowadzi śledztwo

Tytuł tego akapitu to prawidłowy tytuł tej książki. Nie chodzi mi o to, że tłumacz źle przetłumaczył, broń Boże. Po prostu taki tytuł zażyczył sobie Daniel Hawthorne, były detektyw policji w Londynie, który  stoi za jej powstaniem. To on zgłosił się do jej autora, Anthonego Horowitza i zaproponował opisanie swojego śledztwa. Ile w tym prawdy, nie wiem. Jednak trzeba przyznać, że dzięki temu dostajemy w Pogrzebie na zamówienie poza interesującą zagadką kryminalną także ciekawą perspektywę. Autor uczynił bowiem jednym z bohaterów także siebie. To on uczestniczy w śledztwie, staje się na chwile kimś na kształt doktora Watsona. Może za powstaniem tej książki stoją przygotowania do Domu jedwabnego, kontynuacji Sherlocka Holmesa, którą napisał Horowitz?

Podsumowanie

Wracając do tytułowego Pogrzebu. Choć klasyczną blogosferę pewnie w końcu kiedyś uśmiercą nowe sposoby docierania do odbiorców, bookstagramy, czy  Youtuberzy, to kryminał chyba nigdy nie umrze. Tutaj dostajemy naprawdę ciekawy pomysł na przyciągniecie uwagi czytelnika. Nową perspektywę połączona z klasyczną zagadką w stylu Agaty Christie. Naprawdę, bez ściemy. Gdyby odrobinę przenieść w czasie fabułę, to zamiast Hawthorne moglibyśmy mieć Herculesa Poirot. Tylko wąsów brak.
Może to nie jest aż tak dobra książka jak Moriarty, drugie spotkanie z autora z Holmesem, ale Horowitz wciąż mnie uwodzi.

Info:

Tytuł: Pogrzeb na zamówienie
Autor: Anthony Horowitz
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Wydawca: Rebis
Do tramwaju:
tak

Powiązane posty

2 Thoughts to “Pogrzeb na zamówienie, czyli kryminał wciąż żyje”

  1. Śmierci różnych blogosfer przepowiadane są od dawna, ale jakoś jeszcze dycha.

    1. Janek

      Właśnie czasem mam wrażenie, że królują już wyłącznie obrazki, czy to w formie zdjęć, czy filmów :/

Leave a Comment