Adrian (Secrus) Z zakurzonej półki 

[Z zakurzonej półki] „Solomon Kane. Okrutne przygody” – Wuj Conana w natarciu

salomonKroczy powoli i z dystynkcją, w posępnym, czarnym płaszczu, mężczyzna wysoki i chudy. Rondo kapelusza bez piór oblewa cieniem jego bladą, beznamiętną twarz. Wzrok taksuje namacalne znamiona upadku ludzkości, której zgroza rzeźbi mefistofeliczne rysy twarzy wędrowca. Mówi o sobie: człowiek bez ziemi – samotny podróżnik dzierżący w dłoni czarnoksięski plemienny kostur voodoo o magicznej mocy, z wysłużonym rapierem w skórzanej pochwie u pasa, w towarzystwie dwóch pistoletów i dirka. Kroczy, by zabijać w imię sprawiedliwości. Solomon Kane, Anglik bez domu, wuj Conana i Kulla, awanturniczy archetyp bohatera „magii i miecza”; za pośrednictwem Rebisu po raz pierwszy ze wszystkimi przygodami w jednym tomie.

Zanim Robert E. Howard wymyślił postać, która przyniosła mu sławę – barbarzyńskiego Cimmeryjczyka – w wieku 22 lat zaczął drukować w pulpowym czasopiśmie „Weird Tales” pierwsze opowieści o Solomonie ryc3Kanie. Dziś niepokonany purytanin może się pochwalić dużą liczbą przygód: kilkudziesięciostronicowych, sporo krótszych, zachowanych jedynie we fragmentach, a nawet wierszowanych, zazwyczaj luźno ze sobą powiązanych, z drobnymi jedynie nawiązaniami w sferze postaci, miejsc i zdarzeń. Jeśli chcemy mówić o fabule „Okrutnych przygód”, należy wspomnieć, że nasz bohater – w myśl zasady: „nigdy nie umykać przed pojedynczym nieprzyjacielem” – przemierza ponure torfowiska i bagna, grożące śmiercią na każdym kroku lasy i dżungle, zatęchłe grobowce, obskurne knajpy, zamki w nocnej poświacie oraz demoniczne miasta o prehistorycznej proweniencji. Pozornie bez celu, a jednak zawsze odnajdując upadłe miejsca i ludzi, których należy uwolnić od nieszczęścia. W atmosferze opowieści o zemście, okrucieństwie, czarnej magii i wielkich plemiennych wojnach spiętych osobliwą klamrą, Solomon Kane w pełnym uzbrojeniu przebywa Howardowskie światy, by godzić, zabijać i nieść wolność (…)

Realizując wszystkie założenia gatunkowe „magii i miecza”, książka Howarda mogłaby być niczym więcej ponad dostarczającą lekkiej rozrywki nawalanką w dobrym stylu, ale na szczęście nie przesadzę mówiąc, że wypatruję w przygodach purytanina większego sensu. Kane nie jest płaską postacią, choć niewiele o nim wiemy poza tym, że wędruje, rozsiewa sprawiedliwość i zabija złych. Może właśnie jego tajemnica oraz to, czego autor nie dopowiedział, potęguje wokół niego aurę ciekawości. Jego przygody szybko nabierają rumieńców, a czytelnicy wrzuceni w nowe miejsce i czas prędko odnajdują się w motywacjach towarzyszących bohaterowi – temu, który pół świata przebędzie, by sprawiedliwości stało się zadość, by kara dosięgła złą jednostkę (…) Należy dodać, iż mimo bezbłędnych umiejętności szermierczych i celnego oka, purytanin nie jest chodzącą nieskazitelnością. Nie wie wszystkiego o niesamowitościach świata, jaki dane mu jest przemierzać, z trudem pojmuje skutki czarnej magii, a nawet boi się jej. Przerażenie to odczuwa czytelnik, przez co chwilami postać ryc1Kane’a wydaje się ludzka. O ile oczywiście ludzkim można nazywać człowieka, który z finezją wybije w pień całą kulę ziemską, napotykając trudności może tylko z… harpiami i żywymi trupami.

Każde opowiadanie w sadze prezentuje równy poziom (no, oprócz naprawdę krótkich shortów, które nie mają nawet miejsca, by się rozwinąć), co jest fenomenem w obliczu podobnych zbiorów. Co prawda punktuje tu jedność postaci, chronologia zdarzeń i obecność pewnych nawiązań, ale same historie można traktować oddzielnie i cieszyć się ich dynamizmem w każdym momencie. Żaden z tekstów nie oszałamia, sprawiając, że na dłużej zostanie w waszej głowie, ale ich solidny poziom idealnie wpisze się w szare jesienne wieczory, które aż proszą się o dawkę adrenaliny w klasycznym wydaniu. „Solomon Kane” to rzemiosło mogące porwać wielbicieli literatury opartej na akcji, a przede wszystkim oddanych fanów Howarda i Conana. Chwilami doskwiera fakt, że bohater jest mistrzem walki wszelakiej, jak Cimmeryjczyk, przez co nie uświadczyłem troski o jego los i większego zaangażowania w powodzenie danej misji. Walki są dynamiczne i emocjonujące, ale brak w nich elementu niepewności. Konstrukcję przygód natomiast oparto na schematach, lecz dzięki różnorodności tematów oraz fantastycznych zdarzeń i miejsc nie istnieje ryzyko nudy. Poczucie sprawiedliwości i niespotykany etos postępowania zawiedzie Solomona z XVI-wiecznych angielskich wiosek w najdziksze afrykańskie dżungle, gdzie wybryki natury owładnięte plemienną magią każą mu wielokrotnie stawać nad przepaścią dzielącą kruche życie od najgorszej śmierci. Jeśli uśmiechacie się z zadowoleniem na myśl o nieludzkich stworzeniach, echach potęgi Atlantydy, królowych odległych afrykańskich krajów (ekhm, Haggard…) i zewie pchającym bohatera w najniebezpieczniejsze zaułki – bierzcie w ciemno! (…)

ryc2Rewelacji nie uświadczycie, ale możecie się zwyczajnie dobrze bawić. To prawdziwa literatura dla mężczyzn, choć damom rozkochanym w buchającej męskości walecznych wojowników też może przypaść do gustu (tylko czy ja w to wierzę?). Aha, każdy istotny dla fabuły przedmiot, każda potworna bestia lub piekielna walka purytanina są wiernie odtworzone w szkicach Gary’ego Gianniego. Umieszczone tuż obok, wyrywają się swą ekspresją i dynamiczną kreską z kart powieści. Chwała Rebisowi, że właśnie w takim stylu przypomina polskim czytelnikom pierwszego Howardowskiego wojownika. Za te grafiki też wyższa nota – uatrakcyjniają solidne literackie rzemiosło, które podniesie ciśnienie łaknącym go, nie zostawiając w pamięci i sercu większych wartości.

Tekst został skrócony względem pierwotnej wersji, chciałem jednak podzielić się tutaj z Wami spójną opinią na temat tej książki. Ciekawych pominiętych myśli odsyłam do portalu Game Exe :)

Podsumowanie:
Tytuł:
Solomon Kane. Okrutne przygody
Autor: Robert E. Howard
Wydawca: Rebis 2014 (premiera analogicznego wydania: 1998)
Moja ocena: 7/10

ganmeexeTekst jest oficjalną recenzją dla portalu Game Exe
Zachęcam do przeczytania pełnej opinii na stronie!

Powiązane posty

2 Thoughts to “[Z zakurzonej półki] „Solomon Kane. Okrutne przygody” – Wuj Conana w natarciu”

  1. po opowiadaniu z „Coś na progu” czytałbym z pewnością :)

    1. Secrus

      A pamiętasz może, jaki był tytuł tego tekstu?

Leave a Comment