Sól morzaPrzeczytane 2019 

Sól morza, czyli zapomniana tragedia

Ruta Sepetys gościła już na moim blogu dwukrotnie. Za pierwszym razem za sprawą Szarych śniegów Syberii, za drugim był to wpis o dziejącej się w Nowym Orleania książce Wybory. Zwłaszcza ta pierwsza zrobiła na mnie spore wrażenie, tak jak wtedy pisałem, moja wersja historii okresu II Wojny Światowej przez wiele lat była zupełnie inna.

Sól morza

Okazuje się jednak, że to co wydarzyło się w naszym kraju wiele lat temu wciąż kryje jeszcze wiele tajemnic. Nie tylko my, urodzeni w PRLu, niewiele wiemy o katastrofie morskiej, która pochłonęła najwięcej ofiar w historii. Chodzi o zatonięcie przy naszym wybrzeżu, w okolicach Łeby, statku MS Wilhelm Gustloff. Koszmarnie przepełniony, wiózł on na swoim pokładzie najprawdopodobniej ponad 10 tysięcy osób. Z tej ogromnej liczby tylko niewielką część stanowili żołnierze i załoga. Reszta to cywilni uciekinierzy, nie tylko z Prus, ale także z Łotwy, Estonii czy Litwy. Strach przed nadchodzącymi Rosjanami był ogromny, desperacja i determinacja tych ludzi zaprowadziła ich do Gotenhafen, dzisiejszej Gdyni, skąd mieli szanse uciec. Ich marzenia o przyszłości jednak zabiły trzy torpedy z rosyjskiej łodzi podwodnej.

Droga ku morzu

Sól morza nie skupia się jednak wyłącznie na tragedii morskiej. Znaczna część fabuły opowiada o drodze trojga młodych ludzi ku morzu. W pewnym momencie losy Floriana, Niemca, Emilii, Polki odesłanej przez rodzinę do Prus i Joany, litewskiej pielęgniarki, splotą się bardzo mocno. Wraz z grupą kilkorga innych uchodźców nasi bohaterowie uciekają przed rosyjską nawałnicą. Każde z nich ma jakąś tajemnicę, jakiś mroczny sekret. Droga z jaką przyszło im się zmierzyć okazała się ogromnym wyzwaniem zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Strach, głód, mróz, każdy ten element już z osobna byłby ciężki do zniesienia. Bez wsparcia innych wytrwanie w starciu ze wszystkimi trzema jest wręcz niemożliwe.

Podsumowanie

Sól morza to świetna literatura historyczna. Opowiada przez pryzmat wspomnianej wcześniej trójki prawdziwą historię. Ruta Sepetys pisała tę książkę klika ładnych lat, podobnie jak przy Szarych śniegach Syberii solidnie odrobiła lekcję i bardzo mocno grzebała w źródłach. Dotarła do kogo się tylko dało, aby dać czytelnikom jak najwięcej prawdy w swojej opowieści. Przyznać trzeba, że znakomicie potrafi opowiadać, grać na emocjach i budować autentyczne postacie, których losy nie są dla czytelników obojętne. Oczywiście wątek Bursztynowej Komnaty może budzić pewne podejrzenia, tak naprawdę niewiele wiemy na ten temat. Ale kto wie, może Ruta dotarła głębiej niż ktokolwiek inny?

Niektórych czytelników drażnić może podczas lektury czwarta postać, niemiecki marynarz Alfred. Momentami może on sprawiać wrażenie przypiętego nieco na siłę do pozostałej trójki. Mnie jednak spojrzenie z jego perspektywy wydaje się być chyba nawet najciekawsze. Pokazuje co pod koniec wojny zostało z dumnych Niemiec. Książka jest znakomita, zdecydowanie lepsza od Wyborów i prawie tak dobra jak Szare śniegi Syberii. Gdybym czytał ją jako pierwszą wrażenie jakie wywarła na mnie byłoby jeszcze większe.

Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Pani Agata Napiórska z którą współpracowałem przy promocji pierwszej książce Ruty Sepetys okazała się osobą, bez której Sól morza najprawdopodobniej by nie powstała. Dziękuję Pani Agato!

Info:

Tytuł: Sól morza
Autor: Ruta Sepetys
Tłumaczenie: Paweł Krukhttps://nk.com.pl/
Wydawca: Nasz Księgarnia
Do tramwaju:
też

Powiązane posty

One Thought to “Sól morza, czyli zapomniana tragedia”

  1. Ciekawa recenzja. Bardzo mnie zachęciła do przeczytania tej książki.

Leave a Comment