Książka Przeczytane 2016 

Czerwony kapitan, czyli udany słowacki koktajl gatunkowy

czerwony_kapitan_popCzerwony kapitan to drugi tytuł z kryminalnej serii autorstwa Dominika Dána, który dane mi było przeczytać. Jeśli jednak chodzi o chronologię, zarówno wydawniczą, jak i powieściową to książka jest wcześniejsza od Zapisane na skórze, o którym pisałem jakiś czas temu. Nie ma to jednak specjalnego wpływu na odbiór obu książek, nic nie umyka czytelnikowi, nie ma żadnych dziur w fabule, czy problemów ze zrozumieniem czegoś w obu tych historiach. Zapisane na skórze miło mnie zaskoczyło, pierwsze spotkanie ze słowacką literaturą okazało się nad podziw udane. A Czerwony kapitan, choć zdecydowanie inny, okazał się być jeszcze lepszy.

Jak na kryminał przystało zaczynamy od trupa, trochę może już zleżałego, bo ekshumowanego po siedmiu latach w wyniku prac budowlanych. To, że z trumny wyleciało przy tej okazji nieco starych kości pewnie nikogo by nie obeszło, ale w czaszce, która potoczyła się w krzaki tkwił gwóźdź, gruby i lekko już skorodowany. Cóż było zrobić, trzeba było zadzwonić po milicję,, o pardą już policję, bo jest rok 1992, oficjalnie od dwóch lat StB, czechosłowacka Służba Bezpiecześtwa, już nie istnieje. Stara, nudna i prosta na pozór sprawa okazuje sie mieć jednak drugie, a właściwie nawet i trzecie dno, a swoimi początkami sięga co najmniej do II wojny światowej.

Czytanie Dominika Dána sprawia mi jak dotąd niewysłowioną frajdę. Z racji tego, że najnowszą historię zarówno my jak i Słowacy mamy dość podobną, to w jego książkach znajdziemy pewną swojskość, spore podobieństwo do polskich realiów. Jednak  jest w nich ogromna porcja dystansu do otaczającej nas rzeczywistości, którego próżno szukać u Polaków, to podejście do trudnych tematów, bez charakterystycznej dla nas „napinki”. W Zapisane na skórze objawiało się to głównie w humorze zawartym w dialogach, tutaj natomiast Dan poruszył temat z którym w polskiej literaturze popularnej na taką skalę się nigdy nie spotkałem. Jeden z głównych wątków dotyka bowiem problemu współpracy Słowaków i Czechów z komunistyczną służbą bezpieczeństwa. Powiecie ok, już to gdzieś było. Ale autor pisze o takiej współpracy, która u nas jest tematem tabu, o księżach, którzy zdecydowali się donosić na wiernych, o tych, którzy potrafili zdradzić kościelnego, podzielić się z aparatem bezpieczeństwa tajemnicą spowiedzi i wziąć za to pieniądze. A to nie ostatnia niespodzianka jaką przygotował dla czytelników Dominik Dán.

Dołożył do tej historii jeszcze jeden wątek, ale tu zamilknę, bo trzeba to samemu przeczytać. W pierwszej chwili, gdy dotarłem do tego momentu pomyślałem sobie, że facet zwariował, przeszarżował i pojechał po całości. Ale jednak im dalej tym lepiej, zaskoczony zupełnie czytałem z wypiekami na twarzy to, co wymyślił.

Zaskakująca, spójna fabuła, znakomicie wykreowani bohaterowie, sceneria która momentami wydać się może bardzo polska to podstawowe atuty tej książki. Ale nie jedyne, bo jest także ciekawa i wciągająca zagadka, jest trop którym podąża Richard Krauz, jest to, czego niestety nigdy w Polsce się chyba nie nauczymy, czyli dystans do otaczającej nas rzeczywistości. Jest naprawdę świetna książka, która zaciekawiła mnie zdecydowanie bardziej, niż ostatnie skandynawskie historie, które dane mi było czytać.
A już wkrótce kolejna książka z tej serii, ależ się cieszę :)

I jeszcze taka refleksja na koniec. Wątek księży donosicieli to ten, na który zwróciłem największą uwagę przy czytaniu, ale dla autora to coś zupełnie normalnego, oczywistego, przecież to też ludzie. Słowak patrzy na to jednak inaczej.

Informacja tramwajowa
To jedna z tych książek, przy których absolutnie nie ma znaczenia gdzie czytacie, jest tak dobrze napisana i wciągająca, że ma się gdzieś otaczającą rzeczywistość. Tramwaj, autobus,  pociąg, samolot. Ba! Można nawet czytać jadąc na rowerze, pod warunkiem jeśli to tandem.

Podsumowanie:
Tytuł: Czerwony kapitan
Autor: Dominik Dán
Tłumaczenie: Antoni Jeżycki
Wydawca: Media Rodzina
Do tramwaju: tak
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6

Grafika wykorzystana do ilustracji tekstu pochodzi z TEJ strony

Powiązane posty

Leave a Comment