Harda HordaPrzeczytane 2019 

Harda Horda, czyli jest moc

Fantastykę czytuję właściwie od zawsze, nigdy nie dzieliłem jej na kobiecą i męską. Właściwie nigdy też chyba nie dzieliłem literatury na kobieca i męską niezależnie od tego, kto ją napisał, czy też o opowiada. A przynajmniej starałem się tego nie robić. Patrząc po moich półkach to są one dość mocno zbilansowane jeśli chodzi o płeć osób, które je popełniły. Ale mówiąc dosadnie, i w sumie dość nieelegancko, to mam właściwie w dupie płeć pisarza, ważne jest, czy pisze dobrze.

Harda Horda

Podsumować ten zbiór można bardzo krótko, wystarczy napisać, ale to było dobre. Z tego co wiem, Panie wchodzące w skład nieformalnej grupy towarzysko literackiej antologię tę wymyśliły sobie same, same przygotowały i dopiero mając gotowy tekst zaczęły szukać dla niego wydawcy. W moim odczuciu poza świetnymi psiarkami okazały się też dla siebie piekielnie surowymi redaktorkami. Zbiory opowiadań, niezależnie czy jednego autora, czy zbiorcze, często są mocno nierówne, tutaj nawet najsłabsze opowiadanie warte jest określenia „co najmniej przyzwoite”. Tak, nie pieję z zachwytu nad wszystkimi, dwa są przyzwoite, a reszta jest świetna. Przy czym od razu chciałem zaznaczyć, że jednego z tych dwóch przyzwoitych mogłem po prostu nie zrozumieć. ;)

Po kolei

Planowałem wstępnie napisać parę słów o każdym, ale doszedłem do wniosku, że ilość cukru w cukrze mogłaby spowodować, że zarzygacie klawiatury z nadmiaru słodkości, zatem będzie bez szczegółów. Jest naprawdę dobrze, przeczytałem z przyjemnością o apokalipsie wielkiej i takiej małej, lokalnej. Odwiedziłem znane już miejsca i wybrałem się tam gdzie jeszcze nie dotarł żaden człowiek. Zobaczyłem bardzo wiele perspektyw i zostałem zaskoczony ogromną różnorodnością tych tekstów. Część Pań wytyczyło zaskakująco nowe szlaki, a część tyle naobiecywało, iż mam nadzieję, że choć część się spełni. I zakochałem się w latających wielorybach. Przyznam szczerze, kiedy zobaczyłem rysunek i przeczytałem krótką zajawkę opowiadania Mileny Wójtowicz, to stwierdziłem, że trudno wpaść na bardziej idiotyczny koncept. Serio serio. A potem przeczytałem i CHOLERA JASNA! JA CHCĘ WIĘCEJ!!

Podsumowanie

Chcę więcej tego świata z bufoniastymi elfami i dziewczyną o niespotykanym talencie, DUŻO WIĘCEJ! Ale też chcę nekromantę, który bez wsparcia tajemniczej kobiety byłby już martwy, chcę więcej Koźlaków, horrorów w jakie umi Marta Kisiel i depresyjnych zombie od Ewy Białołęckiej. Chcę opowiadania, w których właściwie nie ma dialogów i apokalipsę widzianą z poziomu maleńkiej stacyjki w Japonii. Chcę dalszy ciąg szamanki od umarlaków, podwodne miasta i śpiewającego kota.

Panie Szanowne! Harda Horda! Kiedy będą, ja tu czekam! :D

Info:

Tytuł: Harda Horda
Autorki: Ewa Białołęcka, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aleksandra Janusz, Aneta Jadowska, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
Wydawca: Wydawnictwo SQN
Do tramwaju:
jak najbardziej

Powiązane posty

2 Thoughts to “Harda Horda, czyli jest moc”

  1. O, ja też miałam takie dwa, których, obawiam się, nie zrozumiałam do końca :)
    A poza tym – jest moc.

    1. Janek

      Dzięki za wymianę zdań, jedno odczarowane drugie potwierdzone :D

Leave a Comment